Stary Stary
672
BLOG

Plemienność

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 30

 Afera sopocka wali się niczym rogacz, ciosem krzesła przez gacha własnej połowicy powalony na klepisko gospody. Jak donoszą media w sprawę angażowali się niegdyś czołowi politycy PiS, pozostający w nadziei, że nareszcie się będą kojarzyli z odkrywcami układu a nie kabaretowymi zawiadomieniami o nieistniejących przestępstwach. Niegdysiejsze CBA doznaje właśnie kolejnej porażki wizerunkowej. Zebrane przez biuro dowody okazały się marne. Oddalały je prokuratury i sądy mimo, że zajmowały setki ton akt, pracowicie gromadzonych przez skrzętnych urzędników. 

Wczoraj się odbyło posiedzenie sejmowej komisji ds. służb specjalnych, która miała ustalić, czy raport z likwidacji WSI był czy nie był tłumaczony wbrew przepisom. Nie udało się jej tego zrobić. Wedle przewodniczącej komisji trzeba dalej jeszcze sprawdzać. Wprawdzie daty umowy na tłumaczenie i oświadczenie szefa SKW potwierdzają, że przekładu dokonano po opublikowaniu raportu, ale będą jeszcze sprawdzane karty drogowe samochodów. Jeżeli się zatem okaże, iż jakiś z nich przejeżdżał w niewłaściwym miejscu i czasie, to się wyłoni kolejny trop do sprawdzenia. I jak z tym lasem, im dalej w głąb tym więcej drzew. 
 
Wszystko się zaś ze strony podejrzewających zasadza na przekonaniu, że polityczny przeciwnik musi być nikczemnikiem. Nie jest bowiem do pomyślenia aby przyzwoity człowiek miał niewłaściwe poglądy. Organy ścigania zaś muszą sprawdzić wszystkie możliwości. Nawet jak mają oczywisty dowód w postaci umowy i rachunków zapłaty. Będą tedy ślęczeć nad kartami drogowymi, zapisami monitoringu, tworzyć protokoły czynności, akta podręczne, główne i stosowne kopie. Kiedy się pomyśli, że tylko agent Tomek w tej kadencji wystosował 69 zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, wszystkie zakończone odmową ścigania, to można sobie uzmysłowić ogrom bezsensownej pracy, jaką wykonał aparat sprawiedliwości. Tak wygląda w praktyce akcja tysiąca Wietnamów, wdrożona już przez wszystkie chyba partie. 
 
Kto za to zapłaci? Skarb państwa oczywiście. Mamy bezsprzeczny wkład polityków i służb w walkę z bezrobociem. Jak się o tego doda trud związany najpierw z zakupem a potem zbyciem willi w Kazimierzu, ściganiem Weroniki Marczuk i szefa wydawnictw PWN, to trudno się powstrzymać od podziwu nad ofiarnością wiedzionych politycznym oburzeniem funkcjonariuszy. Bo wbrew napoleońskiemu jeszcze myśleniu brak armat nie zwalnia od sprawdzania pozostałych dziesiątków powodów, dla których nie oddano artyleryjskiego salutu.
 
Ale co tam. Stać nas. 
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka