Stary Stary
512
BLOG

Inflacjoniści

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 13

 Język polityczny się dewaluuje równie łatwo jak nad miarę drukowany pieniądz. Szczególnie szybko to postępuje kiedy się podniosłą retorykę wykorzystuje do wyrażania banalnych treści, czy zgoła odreagowywania frustracji.  Kiedy więc zwykła demonstracja, w dodatku o sztafażu zbanalizowanym przez rozliczne miesięcznice nazywana jest Marszem Niepodległości, to nie skutkuje niczym innym poza dewastacją konotacji, związanych z zacnym słowem. Cała zaś jego podniosłość się obraca w groteskę, kiedy maszerujący po niemiecku w dodatku głoszą, że zjednoczona Europa to obóz koncentracyjny a przepraszający za Jedwabne powinni przepraszać za Michnika. Oczywiste absurdy zestawione z górnolotnymi nazwami odbierają tym drugim wszelki sens.

W taki sposób już wcześniej pierwotne znaczenie takich słów jak patriotyzm, honor, wolność, suwerenność zostało odarte z podniosłości stając się czymś w rodzaju nowej obelgi. Stosuje się je bowiem do wyrażenia pogardy politycznemu przeciwnikowi, do imputowania mu, że pierwotnie określanych nimi cech nie posiada. Probierzem bowiem respektowania najwyższych dóbr jest uległość wobec Prezesa, który ma być wyłącznym szafarzem prawdziwej polskości. Może zatem do woli je przyznawać nawet komuniście, który Sowietom podporządkował Polskę. Nic więc dziwnego, że nie kompromituje niektórych istnienie w IPNie obciążających ich dokumentów, przynależność do pezetpeerowskich gremiów decyzyjnych czy zgoła uczestniczenie w czynnościach peerelowskiego aparatu represji. Wielbiących Prezesa nie dyskwalifikuje, innych bardzo.
 
W tle zaś pozostają jakieś zwyczajowe, lewicowo - ekologiczne hasła o niesprawiedliwości społecznej czy nawet rzekomej szkodliwości atomu. To już ukłon w stronę konkretu, przyziemności, równie zabawnie się kojarzący z wolnością i suwerennością jak wezwania do ich przywrócenia. To już konsekwencja  rytualnego potępiania kapitalizmu, praktykowanego we wszystkich środowiskach lewicowych. Wyraźnie widać, że uczestników protestu tylko pomstowanie na coś, co nazywają ideologią gender odróżnia od postkomunistów. Są przeciwni badaniom nad kulturowym pochodzeniem zachowań, przypisywanym osobnikom różnych płci. Jeżeli się ich wynikom zaprzeczy, to można  nadal podtrzymywać przekonanie o rzekomej niższości kobiet i w konsekwencji żądać aby były mężczyznom posłuszne.
 
W ostatnim czasie mieliśmy erupcję argumentacji przeciwko nauce gender, rzekomych nieudacznikach u władzy a wczoraj pompatyczny marsz jej przeciwników, protestujących przeciwko uciemiężeniu ludu pracującego miast i wsi. Pozbawiono go jakoby dostępu do majątków, odarto ze wspólnej własności, jaką rzekomo posiadał i zmuszono do pracy u prywaciarzy. Zapomina się jednak o tym, że poziom życia tego ludu budzi zazdrość Ukraińców, Białorusinów, którzy nie przeszli polskiej transformacji lub się zgoła odżegnali od kapitalizmu. Proponuje się Polakom aby odrzucili to, co podnosząc zasobność państwa poprawia także los najuboższych, proponując w zamian peerelowskie rozdawnictwo, które już raz Polskę doprowadziło do bankructwa. To wszystko w sytuacji kiedy od 2006 roku, czyli od rządu PiS do teraz liczba ludzi uważających się za biednych zmalała o połowę a podwoiła liczba zadowolonych ze swego losu. 
 
Ale, jak się utrzymuje, że brak nam suwerenności, to i z powodzeniem można przekonywać, że peerelowski etatyzm był lepszy od liberalnej gospodarki. I do tego właśnie jest potrzebne zdewaluowanie najpierw języka.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka