Stary Stary
700
BLOG

Świadectwa

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 34

 Edward M. polonijny biznesmen nie jest już ścigany listem gończym, nie jest objęty nakazem aresztowania, może być nawet umorzony wątek śledztwa, w którym jest podejrzewany o udział w zabójstwie generała Papały, jakiego się dopuszczono w 1998 roku. Jest teraz wzywany do Polski tylko jako świadek.

Jak to kiedyś mówił chyba profesor Kruszyński aparat ścigania musi w wypadku zaistnienia przestępstwa odpowiedzieć na pięć podstawowych pytań: co zrobiono, gdzie, kiedy, jak i kto to zrobił. Odpowiedź na ostatnie pytanie nastręcza najwięcej trudności. Wymaga bowiem ustalenia kto miał motyw, stosowną osobowość, środki i okazję do popełnienia deliktu. W tym celu najlepiej się posłużyć świadkami. 
 
Skruszony przestępca zeznał, że właśnie Edward M. zlecił zabójstwo szefa naszej  policji. Opowiedział śledczym co i gdzie podejrzany mówił a fakt, że ów się obracał w kręgach sondowanych wtedy prowokacjami służb został chyba uznany za wystarczający aby przyjąć, że ma nie tylko motyw do zabijania policjantów, ale też stosowną osobowość. Jako bogacz mógł mieć łatwo środki, okazji zaś poszukał za niego wynajęty fachowiec.
 
Amerykański sąd nie uwierzył dowodom dostarczonym przez nasz wymiar sprawiedliwości i nie zgodził się na ekstradycję Edwarda M. do Polski. Teraz zaś biegli sprawdzili ówczesne logowania telefonu biznesmena i się okazało, że w krytycznych momentach bywał on zupełnie gdzie indziej niż to sugerował świadek. Amerykanie więc mieli rację co też potwierdziły nasze organa ścigania. 
 
Niemniej to nasz minister sprawiedliwości osobiście podróżował do USA aby tam przedstawić zgromadzone w Polsce, niepodważalne jego zdaniem dowody. Obwiniany zaś Polonus do ostatnich dni nie mógł nie tylko przyjechać do kraju przodków, ale i wyjechać poza granice Stanów bo byłby natychmiast zatrzymany i dostarczony naszemu wymiarowi sprawiedliwości.
 
Mamy tu chyba po raporcie z likwidacji WSI kolejny przykład złych skutków przypisywania zdolności do popełniania przestępstw ludziom, postrzeganym jako uczestnicy źle widzianych gremiów. W rezultacie nawet jak im się dostatecznie nie udowodni tego, za co są karani, to oni już najlepiej wiedzą za co ich spotkały represje. Czy zatem pan M. się pofatyguje i przyjedzie do Polski aby u nas zeznawać, to mocno wątpliwe. I trudno mu się dziwić.
 
Zwłaszcza jak jeszcze usłyszy, że szef największej partii opozycyjnej, o najwyższym poparciu powiada ludziom, że „my wiemy, skąd wziąć na to (inwestycje - przyp. mój) około biliona złotych. W Polsce wykorzystując środki europejskie, a także inne środki i dokonując tzw. lewarowania, można taki program przygotować. Przygotujemy wielki program inwestycji, które będą z jednej strony zmierzały, by w Polsce infrastruktura była na przyzwoitym europejskim poziomie, a z drugiej strony będą zmierzały, żeby Polska się unowocześniła” [Gazeta.pl].
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka