Stary Stary
1477
BLOG

Prokreacja

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 90

 „Prof. Krzysztof Rybiński: Niszczymy polski naród szybciej niż gestapo”. Tak Fronda.pl zgrabnie zatytułowała swoją notkę o profesorskim felietonie z „Faktu”, w którym to czytamy, że "Jeżeli dzietność nie wzrośnie, pod koniec tego stulecia Polaków będzie 16 milionów". Brak bowiem debaty o polityce demograficznej doprowadzi nas do dwukrotnie większych strat w ludności niż to spowodowała druga wojna światowa. I rzecz obciąża rząd Donalda Tuska, który w taki razie dotrwa chyba do końca stulecia. Musi mieć przecież czas na tak trudne dzieło.

Jak się na to zapatruje inny wyraziciel największej opozycyjnej partii politycznej? Także profesor, europoseł Legutko pisze: „Na maszynie znajdującej się w Centrum jest napis »strefy erogenne«, zaś pod nim można przeczytać: »Naciskaj kolejne guziki i słuchaj, jak i gdzie chłopcy i dziewczęta lubią być dotykani podczas intymnych zbliżeń«. Uwagę zwraca fakt, iż mówi się tu nie o »mężczyznach i kobietach«, ale o »chłopcach i dziewczętach”. Gdzie pisze profesor? W doniesieniu do prokuratury. To obok mediów najczęstsze chyba forum prawicowych polityków. Panaprofesorowym bowiem zdaniem „Centrum Nauki Kopernik propaguje treści pornograficzne i zachowania pedofilskie” [Onet.pl].
 
Mamy zatem dwa sprzeczne ze sobą sygnały z konserwatywnych kół. Nasi prawicowi głosiciele potrzeby wzmożonej prokreacji Polaków odmawiają im jednak wiedzy o tym, jak osiągnąć zapłodnienie. Rzecz ma być rozwiązywana za pomocą debaty czy zgoła polityki, aliści od tego niewiele przybywa, szczególnie od gadania. Jeżeli zaś idzie o liczbę dzieci, to szczególnie. Nie chodzi przecież o zbiorowe zaklinanie bocianów aby przyspieszyły.
 
Nowoczesność była zawsze wrogiem konserwatystów. Zapewne ich poprzednicy już wynalazcy koła grozili obdarciem ze skóry za to, że jego zdrożny wynalazek gwałci odwieczny sposób transportowania ciężarów. O nowinkarzu, który jako pierwszy przywlókł do jaskini płonącą gałąź nie ma co wspominać. Chyba, że w kontekście upodobań pasożytów, także stroniących od dymu i błogosławiących konserwatyzm za to, że je uchronił od śmierci głodowej. Wedle zatem prawicowców ciągła od zarania dziejów degradacja ludzkości przez naukę doprowadziła wreszcie do tego, że już nie tylko kobiety się zdrożnie nie dają zamykać w odosobnieniu ale i młódź się oficjalnie zapoznaje ze sposobami pozyskiwania progenitury.
 
Sprzeczność między obu profesorskimi wypowiedziami by można było chyba pogodzić w sposób skuteczny bez wchodzenia w niewygodne szczegóły. Wystarczy bowiem znieść system emerytalny. Budżet wtedy natychmiast zostanie uwolniony od ogromnych wydatków a „dzietność” wzrośnie, bo przecież lepiej jest troskę o rodziców rozłożyć na większą liczbę potomstwa. A że będzie ono powoływane do życia na oślep? Trudno. Byłoby to jednak czysto heglowskie pogodzenie tezy z antytezą a to przecież nie przystoi konserwatystom. Lecz z gadania, jako się rzekło, nic nie wynika. 
 
„Dzietność” zaś to w ogóle ryzykowny temat. Jak jeszcze jeden konserwatywny poseł niedawno empirycznie dowiódł, nazbyt burzliwe jej świętowanie prowadzi do poważnych obrażeń miłości własnej. O politurze już nie ma co wspominać. Tak, jak o niektórych tytułach medialnych notatek.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka