Stary Stary
668
BLOG

Bajer

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 29

 Niedostatek jakiejkolwiek z cnót odbiera nam prawo do nagrody jaką dla cnotliwych stanowi… cnota. Tak uczyli stoicy. Nikt z nas nie jest zatem cnotliwy, bo każdemu czegoś w tym względzie brakuje. Nie możemy się przeto dziwić, że nasi wybrańcy, reprezentacja, czyli politycy nie prezentują na przykład cnoty prawdomówności. I może bardzo dobrze, bo przesadne jej kultywowanie prowadzi do fanatyzmu.

Dlatego oświadczenie Piotra Guziała, że wraz z Ryszardem Kaliszem przystąpią do wyborów prezydenckich w Warszawie nie powinno zaskakiwać tych, którzy przedtem słyszeli o apolityczności bezinteresownej inicjatywy referendalnej burmistrza Ursynowa, czy też dali posłuch zapewnieniom Ryszarda Kalisza, że się on nie czuje dobrze w bezpośrednim zarządzaniu. Tymczasem bowiem referendum warszawskie się stało kolejną odsłoną przepychanki między PiS i PO i obaj panowie jako ktoś trzeci próbują odnaleźć w tym sporze swoją szansę. Poza tym każdy z polityków zawsze wie co mówi a nie mówi co wie, bo by go wtedy uważano za głupca. 
 
Kłamstwo można usprawiedliwić, kiedy ma służyć dobru ogólnemu. Kiedy na przykład przyznanie się do kryzysu byłoby równoznaczne z ograniczeniem konsumpcji przez obywateli, co by mogło spotęgować regres  gospodarki. Lekarz kryjący przed pacjentem dramatyczną diagnozę dla oszczędzania mu stresu jest również dobrym tego przykładem. Cnotliwe zatem kłamstwo to takie, które ma ocalić cudze dobro. Nie osoby głoszącej nieprawdę, bo to by oznaczało jej egoizm, dyskwalifikujący szczególnie tych, którzy się parają sprawami publicznymi.
 
Dla dobra więc warszawian obaj panowie mówią, że zaoferują im swoje, ich zdaniem lepsze od dotychczasowego zarządzanie miastem a nie wspominają o tym, że chcieliby się może też jakoś wykaraskać z niewygodnej sytuacji, w jakiej się równocześnie znaleźli. Obaj bowiem w wyniku nierozważnych poczynań stracili chyba nieco popularność. Kandydowanie w prestiżowych wyborach a jeszcze bardziej zdobycie przez jednego z nich prezydentury w Stolicy daje obu panom szansę naprawy tego stanu rzeczy. Jeżeli by nawet nie uzyskali dużego poparcia, wzmocniliby swój polityczny byt. Wyraźnie na to liczą, w przeciwnym bowiem wypadku by nie postępowali wbrew swoim wcześniejszym oświadczeniom.
 
Jeżeli się podobnie niekonsekwentnie zachowają konkurenci obu panów, to korzystny dla Hanny Gronkiewicz - Waltz przebieg referendum pozbawi nas radości obserwowania następującej po tym kampanii wyborczej. A dowiedzielibyśmy się z niej, że można prowadzić inwestycje miejskie bez uciążliwości dla ruchu drogowego, bez pozyskiwania pieniędzy na nie, bez zagracania stołecznych ulic mało atrakcyjnymi z wyglądu maszynami budowlanymi. I to wcale nie jest kłamstwo. Takie inwestowanie jest bowiem całkowicie możliwe. Kiedy się nie inwestuje. To tak jak ze stoickimi cnotami. Jedna inwestycja burzy wszystko podobnie jak brak jednej cnoty.
 
Leszek Kołakowski twierdzi, że kłamstwo może być bardziej znośne, kiedy nie tylko wspiera sprawy publiczne, ale i głosiciele nieprawdy nie oszukują siebie samych. Kiedy to bowiem robią można by ich posądzać o niecny wielce… idealizm(?).
 
Ich zaś stronników na pewno.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka