Stary Stary
874
BLOG

Innowacyjność

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 75

 Jak to się dzieje, że nasza gospodarka pod względem innowacyjności jest na szóstym miejscu w Unii, od końca? Za nami jest tylko Chorwacja, Portugalia, Łotwa, Litwa i Bułgaria. Najszybciej rozwijające się państwa wydają na badania od 4 do ponad 11 procent PKB. Unijni liderzy innowacji są bardziej skąpi. 3,78 proc. PKB  łoży na badania Finlandia, Szwecja 3,37 proc., Dania 3,09 proc., Niemcy 2,84 proc. My wydajemy 0,77 procent produktu krajowego brutto [EurActiv.pl]. Mimo to powiększa się u nas lawinowo liczba zgłaszanych patentów. W ubiegłym roku było ich 5351, rok wcześniej 4818 i od lat ich liczba rośnie. Prezes Urzędu Patentowego stwierdza, że "według statystyk Światowej Organizacji Własności Intelektualnej na prawie 200 państw Polska zajmuje 15. miejsce według liczby zgłoszeń wynalazków do ochrony, a miejsce 18. pod względem liczby uzyskanych praw wyłącznych". Czyli nie jest pod tym względem źle.

Dlaczego więc mimo znacznej liczby zgłaszanych patentów nie mamy innowacyjnej gospodarki? Bo szwankuje ich wdrażanie. Kto je ma wprowadzać w życie? Przemysł. Państwowy? Z wyjątkiem paru dużych zakładów jest do tego zupełnie nieprzygotowany. Jego składające się przeważnie z beneficjantów awansu społecznego kierownictwo jest najczęściej wyłaniane z selekcji wewnątrz politycznych a na prowincji parafialnych klik, gdzie nieformalne związki decydują o pozycji. Ich metoda zarządzania jako dogmat traktuje unikanie niesprawdzonych rozwiązań, w ogóle ryzyka. Zastrachani o stołek, trapieni różnymi dolegliwościami związanymi ze stresem i niezdrowym trybem życia nie mają głowy do jakichś eksperymentów. Ich motto głosi, że zakład pracy to nie instytut badawczy.
 
Prywatny sektor by był do tego bardziej skłonny, ale doświadcza ustawicznych kłopotów wynikających z notorycznego braku środków. Odzyskiwanie należności, to najczęściej główny tu problem. Następny, to spełnianie formalnych zachcianek przeróżnych kontrolerów i czynowników, władnych samodzielnie interpretować prawo. Potem są problemy z produkcją i na końcu troska o jej koszta, łatwo usuwana ograniczaniem zarobków personelu. Innowacje by doprowadziły do ich zmniejszenia, ale dopiero po drogim okresie wstępnym. Robocizna zaś, ze względu na bezrobocie jest u nas tak tania, że modernizacje przynoszące efekty w wyniku zmniejszenia liczby pracowników są teraz zupełnie nieprzydatne.
 
Nie przypadkiem więc wyprzedzamy pod względem innowacji tylko te państwa, które w XXI wiek wskoczyły z feudalizmu, najczęściej poprzez komunizm a w wypadku Portugalii przez mniej może idiotyczną, ale również dyktaturę. Mamy jednak dzięki położeniu geopolitycznemu oraz wynikającej z tego mieszaniny genów i kultur bardziej od innych inteligentne społeczeństwo. Wskazuje na to zarówno liczba polskich patentów jak i spektakularne sukcesy międzynarodowe naszej studenckiej młodzieży. Dzięki temu nie zajmujemy ostatniego miejsca w innowacyjności gospodarki unijnej. Dzięki temu też  nasze PKB wzrosło od 1989 roku do 2012 o 100%, kiedy słowackie tylko o 71%, estońskie o 47%, czeskie o 41% a węgierskie zaledwie o 29% [W. Kuczyński].
 
Innowacyjność przyjdzie do nas kiedy się wyzwolimy z bezrobocia. Kiedy powiększymy gospodarkę tak, że zacznie ona szukać fachowców, kiedy przedsiębiorcy w wynalazczości znajdą ucieczkę przed konkurencją. Wtedy też automatycznie wzrośnie ta część PKB, która jest przeznaczana na badania. Bo się opłaci. Wtedy się też wykruszą zestresowani nieudacznicy, nazbyt często zalegający kierownicze fotele w wielu państwowych spółkach. A jak by jeszcze zelżał ucisk administracji i poprawiły się sądy, byłoby idealnie.
 
Chyba, że się do władzy dorwą majstrzy wprowadzający innowacje poprzez wpędzanie firm w  bankructwo. Wtedy jednak śmiało będzie można stwierdzić, że klapa programu modernizacyjnego będzie najmniejszą z czekających nas klęsk.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka