Stary Stary
2487
BLOG

Wykład

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 101

 Rozwarstwienie dochodów w Polsce do niedawna było niższe od średniego w Unii. Obecnie jest chyba na średnim poziomie. Tymczasem nie tylko lud pracujący miast i wsi, ale i różni dziwni profesorowie narzekają na coraz większy rozziew pomiędzy zarobkami pracowniczymi a dochodami, które osiąga “układ”. I to ma leżeć u podłoża niezadowolenia ludu. Za komuny bowiem tak nie było. Wszędzie były państwowe stawki i była “sprawiedliwość”. Tylko przynależność do nomenklaturowego czy ubeckiego kręgu dawała przywileje, które z czasem schodziły w dół. W stanie wojennym wystarczyło się tylko zapisać do neozwiązków aby liczyć na prawo do zakupu pralki, lodówki, czy nawet dodatkowej pary rajstop. Nie trzeba było już marznąć na trybunach czy wyrywać paznokci podejrzanym o nieprawomyślność.

Rynek pracy ma swoje reguły. Płaci najwięcej tym, którzy się najskuteczniej rewanżują. Dlatego najpierw dużo zarabiają menadżerowie, którzy zapewniają firmie największe zyski. Mało zaś na razie zarabiają pracownicy, bo jest ich wielu i takiego, który ma nierealne wymagania łatwo można zastąpić mądrzejszym, bardziej powściągliwym w pretensjach. Rośnie tedy rozwarstwienie płac, które na współczynnik Giniego ma niewielki wpływ, bo szefów jest mało a personel mają liczny.
 
Rzecz jest przejściowa, bo kapitał, intensywnie kumulowany przez coraz liczniejszych jednak beneficjantów tego systemu zaczyna w końcu generować taką liczbę nowych miejsc pracy, że spada odsetek bezrobotnych i trzeba za trud pracownika zapłacić więcej. Działa tu taki sam mechanizm jaki w komunie regulował schodzące w dół przywileje. Tyle tylko, że tam trzeba było za lepszy byt zapłacić godnością a w kapitalizmie wystarczy praca. Dlatego kapitaliści mają towary i rzekomą niesprawiedliwość a komuniści mieli równość i  nierówno rozdzielane kartki uprawniające do zakupu jakichś jeszcze produkowanych dóbr, marnej jakości, ale potrzebnych. 
 
Nie pojmujący tego mechanizmu sztukmistrze próbują go teraz obejść podnosząc najniższą płacę. Jak zwykle, kiedy się do dzieła zabierają ignoranci skutek jest odwrotny od zamierzonego. W miarę podnoszenia minimalnej płacy rośnie bezrobocie, bo się opłaca zwolnić najmniej wykwalifikowanych pracowników a ich czynności powierzyć pozostałym, ostatecznie podnosząc im nieco wynagrodzenie. Bez przesady wszakże, bo powiększone bezrobocie generuje większy popyt na pracę i większą liczbę chętnych do jej podjęcia za mniejsze wynagrodzenie. Rosną zatem zarobki pracowników, ale bardziej jeszcze ich wydajność, zyski firmy i menadżer dostaje więcej. Powiększa się rozwarstwienie widoczne dla pracowników niezależnie od współczynnika Giniego, który ich niewiele obchodzi. Demagodzy więc i dziwni profesorowie żądają dalszego podnoszenia minimalnych płac i cykl się powtarza. Z deklarowaną przez nich solidarnością społeczną nie ma to jednak nic wspólnego.
 
Ostatnio rzecz ma zasadniczo zmienić najbardziej radykalny majsterkowicz. Zawalczy, powiada z rynkiem stosując domiary dla firm, które płacą za mało. Niezależnie od tego obłoży je jeszcze podwójnym podatkiem i sam porozdziela tak “odzyskane” pieniądze. Jego zdaniem przedsiębiorcy się wtedy wezmą za innowacyjność. Tyle tylko, że pozbawieni dochodu właściciele firm nie będą mieli środków na modernizację i ich byt straci podstawy. Szczęśliwcy, którzy jeszcze coś z majątku ocalą zainwestują swój kapitał za granicą. Przede wszystkim więc w wyniku podniesienia podatków nastąpi lawina bankructw, wzrost bezrobocia, zmniejszenie dochodów państwa i wzrost wydatków socjalnych. I znowu oczywista oczywistość przyjdzie czas na przywileje dla tych, którzy się zapiszą gdzie trzeba. 
 
Cały zaś błąd się zasadza na nieuprawnionym przekonaniu, jakobyśmy wszyscy byli równi, sprawiedliwe jest zatem abyśmy mieli takie same dochody. Nie jesteśmy równi pod żadnym względem. Nawet linie papilarne mamy różne. Tym bardziej więc jedni z nas są bogaci, inni biedni. I to jest właśnie sprawiedliwe. Bo dzięki temu ci, co chcą, mogą sięgać wyżej. 
 
Ale szczęśliwi mogą być wszyscy. Bo to akurat z bogactwem niewiele ma wspólnego.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka