Stary Stary
1493
BLOG

Solidarność

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 68

 Przysięgły wróg Wielkiej “Solidarności, Jerzy Urban znowu jest na ekranach. Komputerów tym razem. W stanie wojennym był codziennie w TV. Tęskno mu pewnie dzisiaj do tamtej popularności. Wtedy był jednak, jak sam twierdził, wojownikiem w wojnie politycznej. Jego bojowym zadaniem było wypowiadanie niedorzeczności. Jaka formacja, tacy i żołnierze chciałoby się powiedzieć. Bo obok wygłaszania bzdur prezentował też powierzchowność, idealną dla rysowników publikujących karykatury w podziemnych pisemkach. 

I cokolwiek pojednawczego by wtedy rano powiedział Jaruzelski czy Rakowski, wieczorem samym swoim zaistnieniem dementował Urban. Konkurował z nim jeden taki polityczny robociarz, którego nazwiska nawet nikt już nie pamięta. Miał jakiś kłopot z okiem. Obaj uchodzili za przedstawicieli najbardziej agresywnego skrzydła pośród ówczesnych głosicieli komunizmu. Jak zwykle na plecach klasy robotniczej inteligent się wdrapał na szczyty popularności. Niemniej obaj panowie bezwiednie, ale solidnie dbali o to aby czasem nie malała liczba przeciwników WRONy. Urban wiedział, że go ludzie nienawidzą i podobno opowiadał, że gdyby komuna upadła, pierwszy by wisiał.
 
Nie zawisł. Podobnie jak komunistów nie zepchnięto w status pariasów. “Solidarność” nie walczyła o to aby jeden reżim zastąpić drugim a o to aby Polacy mieli wolność. Wszyscy. I na tym właśnie polegała jej moralna przewaga. I mamy swobodę wypowiedzi. I możemy z niej korzystać. Mądrze lub głupio. Urban więc postanowił nadal prowokować. Pozostał wojownikiem. O jakości formacji, której barwy przywdział po upadku komuny świadczy fakt, że nawet mięsem nie potrafił fachowo rzucić. Ale próbował. Był pierwszym, który wulgaryzmy wprowadził do publicznego obiegu. 
 
Ostatnio zawalczył z kibolami. Ich metodą. Spalił kibolski szalik i nagranie z tego umieścił na You Tubie. Zrobił zatem to, co w kibolskim kodzie oznacza pogardę. Publicznie. Nic dziwnego, że zawrzało. Na szaliku był jednakowoż widoczny wizerunek Orła Białego. Za to więc ma Urban odpowiedzieć karnie według wielu komentatorów. Tyle tylko, że wtedy by trzeba było ścigać kiboli palących na stadionach podobne szaliki dla pohańbienia zwolenników konkurencyjnej drużyny. Gorzej, wtedy by też trzeba było usprawiedliwić sędziów, którzy w latach pięćdziesiątych skazali na odsiadkę niefortunnego sprzedawcę śledzi za to, że owinął swój towar gazetą, na której widniał wizerunek Bieruta czy innego Stalina.
 
Urbanowi przejdzie więc raczej płazem kolejna prowokacja. Ale i któryś tam raz dzięki temu wielu odzyska zdrowy rozsądek. Tak jak wtedy, kiedy go odnajdywali ludzie po chwilowym zachwianiu swego stanowiska przez pokrętne wyjaśnienia Jaruzelskiego czy Rakowskiego. Powróci do nich dystans, potrzebny do prawidłowej oceny rzeczywistości. 
 
Nie chcemy tej zasługi Urbanowi przypisać, rządzi bowiem nami to, co się nazywa “stronniczym błędem atrybucji”. W oczach ludzi, którzy mu ulegają nie lubiany osobnik  może się okazać prawy tylko wtedy, kiedy go do tego przymuszą okoliczności. Aliści i dlatego warto kultywować wolność słowa. Sprawia ona bowiem, że okoliczności są zawsze po stronie dobra. Nie da się przecież drwić z rzeczywistości bez wywołania również pozytywnej reakcji odbiorców. 
 
I na tym polega intelektualna przewaga Wielkiej “Solidarności” nad Urbanem i jego “wojskiem”.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka