Stary Stary
986
BLOG

Wariacje

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 30

 Jesteśmy podobno mniej inteligentni niż nasi przodkowie. Okazuje się bowiem, że w konsekwencji rozwoju cywilizacji zanikło nam lub zmutowało dwa do pięciu tysięcy genów, odpowiedzialnych za poziom IQ. W wyniku tego reakcja na bodziec wzrokowy, która w czasach wiktoriańskich zajmowała mężczyźnie 183 a kobiecie 187 milisekund wydłużyła się teraz do 255 ms u panów i 277 ms u pań. Tak przynajmniej wynika z badań, których rezultaty przedstawiono w periodyku “Intelligence”

Po głębszej rozwadze rzecz się wydaje dość prawdopodobna. Dawniej ktoś mniej rozgarnięty był zwyczajnie zabijany, zjadany i dalej nie przekazywał swoich niedostatków obrotności. Los neandertalczyków jest najlepszym tego przykładem. Potem, wraz z rozwojem moralności, praw człowieka dokonała się ewolucja społeczna a my dorobiliśmy się takiej sytuacji, kiedy nie trzeba tak bardzo wysilać intelektu aby przeżyć. A to właśnie było bodźcem dla rozwijania u człowieka cech dających mu przewagę nad silniejszymi konkurentami, w dodatku uzbrojonymi przez naturę w zęby i pazury. Trudno jednak było przypuszczać, że rzecz przebiega tak prędko.
 
Jeżeli jednak ewolucja potrafi niezwłocznie ograniczać inteligencję niepotrzebną całej ludzkości, to chyba równie dobrze może modyfikować mentalność jej części. Kiedy sobie uprzytomnimy, że parafianin z dziada, pradziada nie dostrzega łatwo konsekwencji dodawania dwu do dwóch, ale natychmiast wyciąga daleko idące wnioski z tego, że ta ruda z piątki za rogiem znowu kupowała rano podwójną ilość bułek, to rzecz możemy uznać za godną uwagi. Te zaś grupy społeczne, których protoplaści przez stulecia byli pozbawieni wolności i od właścicieli oczekiwały troski o własny los mogły też wykształcić “sprytnego niewolnika”, stosunkowo łatwo potem przeobrażonego w Homo sovieticus
 
Teraz byłoby nietrudno rozpoznać owładnięte taką przypadłością narody. Chociażby po mniejszej liczbie patentów w stosunku do wielkości populacji, zdominowanych przez innego rodzaju spryciarzy. Albo też wysokości jednostkowego PKB. Cecha bowiem, która się w jakimś środowisku upowszechnia wpływa na średni poziom wszystkich jego uczestników. Świadczyłyby też za tym podobne poczynania, jak na przykład jednoczesna gloryfikacja u nas Peerelu a w Rosji ZSRR. Oba przecież państwa były mniej więcej jednakowo dotknięte pańszczyzną i komunizmem. 
 
Zarówno zaś u nas jak i w Rosji posiadaczy niezmutowanych raczej genów systematycznie zabijano lub wypędzano z ojczyzny. Jako potencjalnych wywrotowców lub krwiopijców. To może teraz w Polsce stosunkowo nieliczni, ale bardzo przez historię wyćwiczeni potomkowie warstw niegdyś uprzywilejowanych brylują na międzynarodowych konkursach techniki, następcy zaś beneficjantów odmiennej ewolucji nimi gardzą, w najlepszym razie nazywając wykształciuchami. Częściej polskojęzycznymi tylko zdrajcami narodu. 
 
Na pewno zaś taki stan ducha wielu rodaków dalej owocuje opłacalnością składania nam przez polityków demagogicznych obietnic. SLD na przykład opracowało program mieszkaniowy, w którym by państwo dopłacało 20% jego wartości. To już nie 100%? Podobnie jak Narodowy Program Zatrudnienia, który ma w ciągu dziesięciolecia przynieść ponad milion miejsc pracy po wydatkowaniu potężnych kwot z budżetu i stworzeniu nowego banku. W sytuacji, kiedy bez biurokratycznego sztafażu i państwowego ekspensu taką samą liczbę miejsc pracy stworzono w ciągu sześciu lat. 
 
W tej również sytuacji stosunkowo łatwo przychodzi pisowskim propagandystom tłumaczyć, że kłopoty Jana Rokity nie wynikają z tego, iż w 2007 roku pośrednio krytykował ich właśnie partię za oddanie niegdysiejszemu peerelowskiemu prokuratorowi wysokiego urzędu w policji. Podobnie jak mogą swój cel osiągnąć również ci, którzy w czerwonej książeczce fałszują historię przedstawiając rzekome sukcesy komunizmu. Szczególnie zabawnie tu wypada prezentacja systemu kartkowego jako udanej próby umożliwienia najmniej zarabiającym zakupu odpowiedniej puli towarów.  
 
Wydaje się zatem, że obie walczące o socjalny elektorat partie mają do zagospodarowania blisko połowę całej populacji. Dlatego się tak prześcigają w składaniu obietnic. PiS ma jednak zasadniczą przewagę. Polska jest krajem katolickim i trudno mu będzie odebrać poparcie ludzi wierzących. Dlatego też może Ruch Palikota nie znajduje większego odzewu. I dlatego SLD nie wyjdzie raczej poza kilkanaście procent. I wszystko z powodu ewolucji? Zobaczymy podczas wyborów.
 
A swoją drogą zdumiewające, jakie tezy mogą w wyniku głosowania ulec wzmocnieniu lub przepaść w niepamięci. 
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka