Stary Stary
3381
BLOG

Zmowa

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 88

 Jakaś fatalna passa prześladuje PiS. We środę miał być występ prezesa Kaczyńskiego w Sejmie, gdzie podobno mówił o pisowskim sposobie mnożenia miejsc pracy na wsi. Niestety, nie dowiedzieliśmy się niczego konkretnego o preześnym trudzie na trybunie sejmowej. Jeszcze bowiem przed rozpoczęciem obrad pojawiła się na ekranach TV poseł, profesor i… lepszy mówca. Jak zdradził Janusz Palikot na posiedzeniach komisji wykrzykuje coś w przestrzeń, mówi do siebie, nie zamyka za sobą drzwi, czyli zabiega o nieustanną ekspozycję swoich przekonań. Wykrzyczała ona też tutaj co wie o sposobach rozpalania żądzy w mężczyznach tak, że się posuwają do gwałtu. Nikogo więc już nie zainteresowały rzekomo zbawienne skutki odbierania pieniędzy tym, którzy je zarabiają aby ci, którzy tego nie potrafią mogli udawać, że mogą. 

Istniała jeszcze jakaś nadzieja, że codzienna szarość następnego dnia pozwoli na powrót do rozważania pisowskich sposobów zwalczania bezrobocia. Aby jednak lud pisowski nabrał przekonania, że się jego faworytalna partia troszczy o wykluczonych, ale nic z tego. We czwartek bowiem wprowadzono do planu posiedzeń Sejmu informację ministra zdrowia o prawnych regulacjach stosowania metody in vitro. W dodatku ktoś na miejsca dla gości wprowadził szkolną wycieczkę. Wszystko to uniemożliwiło słowną wstrzemięźliwość posłów PiS a jeden się wprost zwrócił do dzieciarni aby ją zawiadomić, że jego zdaniem każdemu pozaustrojowo poczętemu braciszkowi lub siostrzyczce towarzyszy kilkoro zmarłych członków rodzeństwa. Rzecz od dawna już była w pisowskiej argumentacji wykorzystywana, ale nigdy w tak niedogodnym momencie. Znowu się zatem rozpaliła inna dyskusja i uwaga widzów została zwrócona ku zupełnie innym problemom. Słowa więc o bezrobociu prezes daremnie z trybuny rzucał w lud. Nikt ich nie łapał.
 
Ponieważ nic się według pisowskiej doktryny społecznej nie dzieje bez jakiegoś inicjującego rzecz spisku, trzeba by poszukać jego śladów. Okazuje się, że w czerwcu są przewidziane w PiSie wybory szefa partii. Nikt jeszcze nie wysunął żadnej kandydatury. Termin zgłaszania jednak nie upłynął, ale się zbliża. I co będzie, jak się okaże, że komuś przecież zależy na tym aby dotychczasowy prezes nie miał wtedy za dużych szans? Mogą się przecież znaleźć tacy, co na przykład zapragną szefa, który wzorem Leszka Millera nie będzie chciał ochrony. Mamy wszak kryzys. Chęć oszczędzania jest dzisiaj powszechna.
 
Można oczywiście wytknąć fałsz takiemu myśleniu. Obiektywnie rzecz biorąc jest dość absurdalne. Śmiało by więc można było zarzucać zupełną jałowość wszelkim rozważaniom antypreześnego spisku w łonie sprawiedliwej partii. Gdyby nie pewien drobiazg. Oto taki sposób myślenia utrzymuje się w tym samym nurcie, który każe za gwałt winić jego ofiarę i swoiście traktuje praktyki medyków, wspomagających poczęcie człowieka. 
 
W dodatku okazuje się, że spółka SAP, wiodący w świecie twórca oprogramowań dla biznesu zaczyna do swych prac zatrudniać autyków oraz specjalistów specjalnie przeszkolonych w porozumiewaniu się z nimi. Firma bowiem uważa za wielce pożyteczne aby organizację przetwarzania ogromnych zbiorów danych powierzyć teraz ludziom, którzy z obiektywnych powodów nie doświadczyli tradycyjnej edukacji, narzucającej sposób myślenia zupełnie już wyeksploatowany w dotychczasowych dokonaniach programistów.
 
Jeżeli zatem ignorowana dotychczas alternatywna organizacja myślenia znajduje techniczne zastosowania, to tym bardziej się może trzeba zastanowić kto stoi za niekonwencjonalnymi wypowiedziami posłów, wpychających się przed prezesa wtedy, kiedy on potrzebuje uwagi najbardziej.
 
Może więc rzeczywiście pisowski pech nie jest dziełem przypadku?
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka