Donald Tusk i Radosław Sikorski zostali w majowo - czerwcowym numerze magazynu “Foreign Policy” zaliczeni do grona 500 osób najpotężniejszych na planecie. Jest to kompilacja rankingów Forbesa, Global Finance, Wall Street Journal oraz Vanity Fair”. Najbogatszy człowiek świata, Bill Gates zaprosił do siebie stu najwybitniejszych swoim zdaniem w świecie menedżerów. Wśród nich się znalazła trójka Polaków. Prezes PZU, Andrzej Klesyk i szef BRE Banku, Cezary Stypułkowski wzięli udział w spotkaniu, pani Grażyna Piotrowska - Oliwa została tymczasem odwołana ze swego stanowiska prezesa PGNiGe i zrezygnowała z zaproszenia. Jerzy Buzek został laureatem Europejskiej Nagrody Kultury za „dążenie do zapewnienia Polsce miejsca w zjednoczonej Europie” i „troskę o pogłębienie integracji europejskiej” w czasie, gdy był premierem, a następnie przewodniczącym Parlamentu Europejskiego [Euractiv.pl]. O światowych sukcesach polskich naukowców, konstruktorów czy studentów nie ma co wspominać, są bowiem wynikiem obiektywnej rywalizacji.
Przytoczone tu fakty są miarą cywilizacyjnego awansu, jaki uzyskaliśmy w wyniku odrzucenia „polityki historycznej”. W proponowanym nam wydaniu nakazywała ona wytykać Rosji nikczemność epoki ZSRR, Niemcom zbrodnie niegdysiejszej III Rzeszy, Czechom zabór Zaolzia w czasach Tomasza Masaryka, Słowakom napaść we wrześniu 1939 roku a Szwedom potop Karola Gustawa. Nie wspominając już win aliantów, co to nie tylko nie przyszli z pomocą, ale i sprzedali w Jałcie. Od kiedyśmy cały ten bagaż odrzucili zaczęto za granicą dostrzegać nie tylko naszą gospodarkę, ale i polityków, przedsiębiorców i cenić geopolityczne położenie, które się nagle stało pomostem w komunikacji Zachodu ze Wschodem zamiast przeszkodą. Jak to jeszcze było w czasach projektowania Rurociągu Północnego.
Oczywiście, niczym w wypadku katastrofy smoleńskiej pojawią się też głosy, że wcale nie odnosimy żadnych sukcesów. Te zaś, które sobie przypisujemy są wynikiem fałszu lub zgoła nagradzania uległości wobec międzynarodowych korporacji, plutokracji, cyklistów, masonów i innych wrogów marksizmu. I nie będzie na to rady.
Aliści może niezupełnie. Powstaje już Stanach Kwantowe Laboratorium Sztucznej Inteligencji, które dysponuje najbardziej w świecie zaawansowanym komputerem kwantowym, kanadyjskim D-Wave Two. Jest to maszyna ucząca się w trakcie realizowania programu. Zostanie zainstalowana w ośrodku NASA w Dolinie Krzemowej. Tam się będzie na razie zajmowała modelowaniem pogody kosmicznej, symulowaniem atmosfery planet czy innymi takimi bzdetami. Niebawem jednak 20% mocy obliczeniowej komputera zostanie bezpłatnie udostępnione amerykańskim naukowcom. Będzie ich pewnie można poprosić o rozstrzygnięcie, czy sukces to sukces albo czy w ustalaniu przyczyn tragedii można pominąć złamanie procedur na korzyść spisku nieczystego wielce. Na przykładzie naszych doświadczeń oczywista oczywistość. Bardzo to interesujące jak by wtedy wyglądały transoceaniczne telelemosty na naszych konferencjach prasowych. I jakimi wyrazami by się posługiwała owa sztuczna inteligencja, zupełnie przecież niezależna od naturalnego konwenansu.
Aliści mechanicznym głosem mówiący komputer, że białe jest białe a czarne jest czarne może być przez wielu potraktowany podobnie jak kobiety przez panią poseł, profesor. Ośmieliły się bowiem protestować przeciwko usprawiedliwianiu gwałtów prowokacyjnym rzekomo ubiorem ofiar. Może się więc ów mechaniczny mędrzec spotkać z rynsztokową logoreą, wobec której będzie równie bezradny jak redaktor Kuźniar wobec wyrazicielki PiS. I tak przepadnie jego przewaga. Bo człowiek to nie maszyna. Potrafi też się nie uczyć niczego.
Nasze więc sukcesy nadal mogą pozostać radością tych, którzy się potrafią nimi cieszyć i przekleństwem admiratorów niegdysiejszych klęsk Polaków, zawinionych też przez ich politykę historyczną.
