O sukcesie zawodowym w dużej mierze decyduje tembr mowy. Ludzie o niższym głosie pracują w większych firmach, zajmują bardziej eksponowane stanowiska i piastują je dłużej. Takie są poczynione ostatnio ustalenia specjalistów najnowszej gałęzi wiedzy, ekonomii biologicznej z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego. Ustalili oni, że spadek częstotliwości głosu o 22,1 Hz jest równoznaczny ze wzrostem wartości firmy zatrudniającej beneficjanta mniejszej liczby herców o 440 milionów dolarów a to się przekłada na jego roczny zarobek wyższy o 187 tysięcy dolarów. Kadencja zaś o tyle grubiej gadającego szczęśliwca wydłuża się przeciętnie o 151 dni. Wynikałoby z tego, że wszelkie usiłowania feministek aby kobiety uczynić rekinami biznesu przy pomocy parytetów i innych takich sprytnych sposobów zapędzania mężczyzn do kąta są skazane na niepowodzenie. Bo panie ze swoimi sopranami, altami najniżej… szkoda gadać.
Niewielki sukces by odniosła ewentualna konserwatywna partia Jarosława Gowina. I to wcale nie dlatego, że David Cameron chce u siebie imigrantom przykręcić śrubę. Imigrantom, czyli głównie Polakom. Marek Siwiec zareagował na to protestem wysłanym do unijnego komisarza kompetentnego w sprawach zatrudnienia, społecznych i integracji, Laszlo Andora. Wczoraj minął termin odpowiedzi. Do komisarza więc udał się sam autor interpelacji z Januszem Palikotem. Obaj panowie usłyszeli, jak ów “zwięźle i precyzyjnie opisał swoje działania”. Bezskuteczne. Brytyjski premier nie odpowiedział. Sprawa zatem trafi do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. W ten sposób się ujawnił też antypolski w istocie obraz brytyjskich konserwatystów, z którymi są sprzymierzeni parlamentarzyści europejscy naszego obozu patriotycznego. Aliści naszych prawicowców dopiero czekają baty za chowanie głowy w piasek, kiedy ich komilitoni krzywdzą Polaków. Dlatego porażka potencjalnych gowinowców wydaje się tylko niewinnym wstępem tego, co by ich czekało.
Tymczasem w cieniu doniesień o wycofywaniu się Amerykanów z naszych złóż łupków gazowych przemyka informacja o podejmowanych przez Państwowy Instytut Geologiczny próbach odmetanowania złóż węgla. Przyniesie to korzyści nie tylko dlatego, że będziemy mieli do dyspozycji gaz, ale i dlatego, że odbudowa metanowych pokładów “czarnego złota” stanie się tańsza. W tym roku w Kopalni Mysłowice Wesoła zostanie wykonany odwiert, na przełomie roku szczelinowanie i będzie wiadomo jak podejść do kolejnej próby. Kiedy i ta wypali, będziemy nie tylko mieli gaz, tańszy węgiel ale i pokupną technologię na sprzedaż.
A że się rzecz raczej powiedzie można wnosić chociażby z tego, że na 31. wynalazków i 10. projektów wystawionych przez naszych naukowców na targach wynalazczości w Paryżu nasi wystawcy uzyskali 31. medali. W tym sześć złotych. Wśród nagrodzonych prac są zarówno najnowocześniejsze technologie, materiały kompozytowe jak i roboty. Poza targami zaś nasi uczeni we współpracy z naukowcami francuskimi skonstruowali źródło promieniowania terahercowego, takiego zatem, które graniczy z promieniowaniem podczerwonym. Na razie można je stosować w medycynie i służbach specjalnych dla demaskowania ukrytej broni. Potem, jak z laserem, zakres stosowania może wzrosnąć. O kolejnych wersjach marsjańskich łazików naszych studentów, przygotowywanych na amerykańskie zawody nie ma już co wspominać. Ich zagraniczni konkurenci z ubiegłych lat już z góry się mogą spodziewać, że wzorem poprzednich konkursów mają raczej niewielkie szanse. Podobnie jak do tego przywykli już chyba zagraniczni konstruktorzy studenckich bezpilotowców.
Za granicą jesteśmy przez prawicę zwalczani jako imigranci. W kraju nam konserwatyści prześladują elity za odrzucanie ich obskuranckich nakazów. Nasi mężczyźni są przez feministki tępieni bo w dziecięctwie przeszli mutację. Nic dziwnego, że w tych warunkach Polacy muszą ostro kombinować aby przetrwać. Jakoś to nam na razie wychodzi. Cienko jeszcze nie śpiewamy.
