Stary Stary
1946
BLOG

Niuanse

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 43

 Aleksander Kwaśniewski zapytał był prywatnie premiera, czy jego znajomy, rosyjski bogacz mógłby sobie kupić dwie trzecie akcji tarnowskich “Azotów”, założonych jeszcze niegdyś przez prezydenta Mościckiego. Trzeba tu dodać, że przed wojną podejmujący tam pracę inżynier otrzymywał willę jako mieszkanie i do dyspozycji dwukonny powozik ze stangretem, jako dodatek do pensji. To jednak raczej nie te względy zadecydowały o zamiarach rosyjskiego inwestora, który chciał za akcje zapłacić znacznie więcej, niż były warte na giełdzie. Premier Tusk indagowany w sprawie zakupu odpowiedział, że taka transakcja nie leży w naszym narodowym interesie. Na tym się rzecz skończyła, Rosjanin dokupił sobie akcji i tak, ale po fuzji zakładów azotowych i zmianie statutu nowopowstałej spółki nie ma najmniejszych szans na wykorzystanie ich do kontrolowania naszej produkcji chemikaliów.

Niegdysiejszy szef UOP, Zbigniew Siemiątkowski został prawomocnie już skazany za spektakularne zatrzymanie w 2002 roku Andrzeja Modrzejewskiego, prezesa PKN Orlen. Rzecz się zdarzyła w apogeum eseldowskiej kadencji, kiedy to lewicowa lewica rządziła jeszcze butnie, nie oglądając się na pozory. Zatrzymany pod jakimś nieprawdziwym pretekstem Modrzejewski miał tego samego dnia podpisać umowę między Orlenem a spółką J&S pośredniczącą w dostawie ropy naftowej z Rosji do Polski. Ponieważ trafił do aresztu, umowy nie podpisano i, jak powiada pan Siemiątkowski, zagrożenie naruszenia bezpieczeństwa energetycznego Polski zostało zażegnane. Jakim sposobem trudno powiedzieć bo ropa i tak pochodziła z Rosji. Pośrednik jej przecież nie wydobywał. Ale to już sprawa lewicowo lewicowej logiki, która zresztą pozwala również eseldowcom na krytykowanie PiSu, także kiedyś ich zdaniem rządzącego z wykorzystaniem służb, aresztów i takich tam metod. Sztandarowym tu przykładem jest sprawa Barbary Blidy.
 
Istnieje też drugi wyróżnik lewicowej lewicowości. Trzynastka. Współpracujący z Aleksandrem Kwaśniewskim Ruch Palikota uznaje prawo do jej otrzymywania tylko wtedy, kiedy sam ją wypłaca. Kiedy to robi marszałek Sejmu, szczególnie pod nazwą nagrody, jest zdaniem palikotowców nielegalna i jej przyjmowanie przez obdarowanego określa się słowem powszechnie uznawanym za wulgarne. Zastrzeżenia partii budzą również pracownicy państwowych instytucji, którzy trzynastki otrzymują powszechnie w odróżnieniu od najemników trudzących się u prywaciarzy. Rzecz, powiadają, jest sprzeczna z zasadą społecznej sprawiedliwości. SLD oczywiście uważa zupełnie przeciwnie. Jest za trzynastkami i jeżeli RP jest przeciw, to obdarowani nimi pracownicy partii powinni je przekazywać na cele społeczne. 
 
Mamy tu zatem nie tylko ilustrację metod sprawowania władzy preferowanych przez wszelakie lewice, ale i politycznych różnic między nimi. Jedni lewicowcy, zbliżeni do Europy + przedkładają chyba zakulisowe rozmowy znajomych, drudzy, lewicowo i prawicowo lewicowi wolą raczej zwyczajną siłę. W SLD się dodatkowo, podobnie jak w PiSie zaznacza małe zaufanie do  rosyjskiego kapitału. Ponadto wydaje się, że Ruch Palikota jest rzecznikiem powszechnej prywatyzacji, bo tylko w ten sposób by można zlikwidować wszelkie trzynastki. Nie ma jeszcze zupełnej jasności co do oceny przez RP skuteczności rozwiązywania problemów poprzez ich nieoficjalne omawianie jako alternatywy dla jawności polityki. Tutaj jednak chyba udział Ruchu w poczynaniach dodatniej Europy rzecz przesądza. 
 
A willę, powóz i stangreta, czy raczej auto i szofera to już teraz tylko w partiach politycznych można dostać. 
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka