Stary Stary
3500
BLOG

Tajniki

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 92

 Antoni Macierewicz swoim stwierdzeniem, że jest wielce prawdopodobne, iż pogłoski o przeżyciu trzech ofiar katastrofy smoleńskiej są prawdziwe wywołał swoistą burzę. Był o to również pytany Jarosław Kaczyński. Odpowiedział, że wypowiedź szefa zespołu parlamentarnego dotyczyła “relacji, jakie istnieją na temat przebiegu tego tragicznego wydarzenia, a przede wszystkim tego, że prokuratura nie dopełniła swoich obowiązków i niczego nie zbadała". Co to właściwie znaczy również się trzeba domyślać. Wydaje się jednak, że zdaniem Prezesa pan Antoni skrytykował jedynie prokuraturę. 

Bardzo jest chyba prawdopodobne, że taka interpretacja preześnych słów jest prawdziwa. Prokuratura się w odpowiedzi wyraża równie mgliście. Nie znalazła dowodów na to, iż ktoś przeżył. Jak to wczoraj powiedział Adam Hofman nie przesłuchała jednak personelu okolicznych szpitali, żołnierzy specnazu, czyli świadków. Z tego więc by wynikało, że PiS by zupełnie inaczej prowadził śledztwo. I to jest najbardziej prawdopodobna konkluzja z wszystkich przytaczanych słów. 
 
Prezes Kaczyński zaś w innej z wczoraj ogłoszonych wypowiedzi podkreślił, że „Rosjanie najpierw nakazali schodzenie do wysokości przed lądowaniem, a następnie rozkazem „pas wolny” nakazali lądowanie. Mimo że – podobno – nie było do tego warunków. Co ważne, decyzja o tym, iż samolot rządowy RP ma lądować, została wydana w Moskwie, o czym się mało mówi, a jest to istotna informacja”. To wszystko zostało sformułowane przy okazji wypowiadania zarzutu, że „Polacy nie mogą podejmować decyzji wyborczych, straszeni jakąś wyimaginowaną agresją Rosji. Tusk używa tej retoryki "wojny" do budowania stanu zagrożenia, irracjonalnej obawy, całkowicie cynicznie i świadomie przeciwko nam. Wie, że gdzieś ten lęk w Polakach jest, i wykorzystuje to do perfidnej politycznej gry.” 
 
Ktoś mało zorientowany mógłby przypuszczać, że to właśnie Prezes sformułował jakieś zastrzeżenia do Rosjan, okazuje się jednakowoż, że bynajmniej. Ma jednak silne przekonanie, iż „nie ma również wątpliwości co do tego, że gdyby rzeczywiście (samolot Tu 154 - przyp. S) uderzył w podłoże z taką prędkością, co do której nie ma sporu – 9 m/s, czyli tyle, ile przy normalnym lądowaniu – to o żadnym rozpadzie na tysiące części nie mogło być mowy”. Gdyby to rzeczywiście było dziewięć m/s czyli 32,4 km/h można by się z nim zgodzić. Jeżeli to jednak było jak to najczęściej przed lądowaniem dziewięćdziesiąt m/s, to już jakby mniej. Tym bardziej, że samolot zetkną się grzbietem z ziemią, nijak do tego nie dostosowanym.
 
Można by z przytoczonych tu zdań wysnuć wniosek, że Prezes nie tylko popada w sprzeczności ale też mógłby się postarać o bardziej kompetentnych ludzi informujących go o niektórych sprawach technicznych, gdyby nie badania Borisa Schiffera z uniwersytetu Duisburg - Essen. Okazuje się, że mężczyźni łatwo rozpoznają odczucia męskich rozmówców, z którymi pozostają we wzrokowym kontakcie. Nikt zatem z panów, który chce swym braciom w płci przekazywać emocje nie musi się trudzić jakąś logiką czy technicznymi szczegółami. Szczególnie, kiedy jest uznawanym autorytetem. W takiej bowiem sytuacji powstaje szczególna więź, umożliwiająca milczące uzgodnienie wspólnego kodu co przesądza o tym, że wystarczy skinienie wodza aby podwładni zrozumieli o co mu chodzi. A kobiety? Przecież w PiSie nie ma feministek. 
 
Ale lekceważyć ich nie można. Pokazują to również wczorajsze informacje. Dodatnia Europa z Aleksandrem Kwaśniewskim by miała dwudziestoprocentowe poparcie a z Januszem Palikotem o połowę mniejsze. Bo połowę społeczności tworzą panie. I więcej, jak też wczoraj doniesiono pan prezydent Kwaśniewski doprowadziłby do ułaskawienie Donalda Tuska gdyby był oficjalnie w Brukseli. Jak już wcześniej mówił doprowadził przecież do uwolnienia dysydentów na Ukrainie i do Okrągłego Stołu w Polsce. 
 
Co nam więc wczoraj przekazano? Po pierwsze wiemy, że PiS dąży do władzy aby przesłuchać kogo należy. Po drugie, iż nie zadziera się z kobietami. Po trzecie zaś Aleksander Kwaśniewski i tak nas uratuje jak go tylko wybierzemy do Parlamentu Europejskiego. 
 
I to wszystko wynika wprost, z przekazu werbalnego.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka