Stary Stary
954
BLOG

Polityka

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 29

 Jak to jest z tą polityką? Wiadomo przecież, że władza demoralizuje. Chociażby dlatego, że nie znosi wątpliwości w trakcie realizacji swoich celów. Więcej, celem istnienia człowieka jest zapewnienie sobie szczęścia a ludzie upatrujący tego w samym sprawianiu radości bliźnim są w zdecydowanej mniejszości. Gorzej, uważani są za zdeklarowanych frajerów. To jak można wspierać jakąkolwiek władzę, skoro najczęściej jest sprawowana przez materialistów? Egoistycznych w dodatku i skłonnych do realizacji własnych korzyści przede wszystkim.

Rzecz jest jeszcze bardziej zawiła. Uznaliśmy ponad dwadzieścia lat temu, że komuna to ustrój wart diabła bo nie tylko niewydolna jest wielce ale i zdemoralizowana z powodu posiadania od lat absolutnej władzy. Dlatego głosząc hasła o potrzebie pluralizmu doprowadziliśmy ją do upadku i wtedy się okazało, że nie o taką Polskę walczyliśmy. Bo nie  mamy w niej racji. Panoszą się najczęściej inni, deklarujący zupełnie inne od naszych cele i my się możemy z naszymi tezami przecisnąć do opinii publicznej tylko wtedy, kiedy nas będzie dostatecznie dużo i będziemy odpowiednio głośni. 

Dlatego też łączymy się z podobnie myślącymi, albo w politycznych czy religijnych, albo narodowych, wiekowych lub nawet klubowych związkach i staramy się świat powiadomić kto nam naszym zdaniem zagraża, dlaczego i czego mu życzymy. Przede wszystkim zaś nagle demonstrujemy wstręt do postulowanego wcześniej pluralizmu uważając wszystkich myślących inaczej za przeciwników, którym by właściwie trzeba było odebrać prawo do głosu, niczego bowiem nie pojmują. Im jesteśmy młodsi tym radykalniej rzecz wyrażamy. Czyli wołamy komuno wróć?

Bynajmniej. Korzystamy tylko ze swojego prawa. Tego, któreśmy wywalczyli przewracając władzę ludową do góry nogami. Tyle tylko, że korzystają z niego wszyscy. Legalnie. Bo żądając go dla siebie zgodziliśmy się automatycznie na to, że inni też je mają. Nawet ci, którzy są w naszym pojęciu głupi i widzą świat opacznie. Gorzej, wykrzykują bzdury lub popierają oczywistych arywistów. Bo my nimi nie jesteśmy. O nie! A jesteśmy idealistami? Ciężkimi zatem frajerami? Nie bardzo chyba. To nowy ustrój też jest do kitu?

Nie bardzo, bo demokracja to również kadencyjność i okresowe wybory. Dzięki temu na stanowiska państwowe się dostają kolejne ekipy. W momencie bowiem kiedy się włodarze wyzbywają pozorów idealizmu i zaczynają się we władzy tarzać, wylatują w kolejnych wyborach, zastępowani tymi, którzy dotąd byli w opozycji. U nich się przecież po poprzedniej klęsce w wyniku demokratycznych mechanizmów zmieniło kierownictwo i istnieje nadzieja, że nowa ekipa nie powtórzy numerów, za które ich partia straciła była władzę. Przynajmniej od razu nie zacznie bałaganić.

I tu jest błąd naszej rodzimej demokracji. Polega on na tym, że w obrębie naszych partii politycznych nie ma demokratycznych mechanizmów. W związku z tym mamy do wyboru, albo rozpanoszoną już silnie obecną ekipę, albo wyposzczonych z braku władzy tych samych wodzów ugrupowań, którym już raz pokazaliśmy drzwi. Oni zaś fakt zajmowania dalej poprzednich stołków w partii wyjaśniają tym, że są genialni a poprzednio stracili władzę nie z powodu swego niedołęstwa czy jawnej interesowności a kłamstwa tych, którzy im teraz zagradzają drogę do stołków. A dla pozyskania możliwie szerokiego poparcia chcą uchodzić za wyrazicieli potrzeb możliwie wielu grup politycznych. Obiecują zatem mają zadowolić narodowców dlatego, że też są Polakami, katolików bo także chodzą do kościoła, zamordystów bo również kochają Gierka, roszczeniowców bo chcą też… władzy.

Ponieważ jednak trudno jest uwierzyć w to, że istnieją polityczne partie o uniwersalnych możliwościach, potrafiące w dodatku pogodzić sprzeczność wyłączności z zasadą pluralizmu, wybieramy mniejsze jednak zło. Tych przeto, którzy przynajmniej nikogo siłą nie będą kreować na nikczemników, zdrajców lub nawet przestępców. Tych także, pod bokiem których nie wyrośnie grupa trzymająca władzę. Przynajmniej tak bezczelna jak niegdyś. Trwamy więc drugą już kadencję przy tej samej ekipie nawet, kiedy nie spełniła oczekiwań.

I będziemy dalej tak trwali, bo scena polityczna jest betonowana nie tylko przez ordynację wyborczą, ale także przez niedemokratyczne statuty partii, dzięki którym stają się one własnością wodzów tym bardziej skostniałych w swoich pomysłach im są starsi. A kiedy nie ma niczego lepszego, to się lubi co się ma.

“Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało” to i masz coś wybrał.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka