Stary Stary
861
BLOG

Mamona

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 36

 Spór, jaki prowadzą finansiści w czasie globalnego kryzysu dotyczy przede wszystkim tego, jakimi sposobami odrodzić koniunkturę. I występują tu dwie przeciwstawne strategie, nie licząc całej serii pośrednich. Pierwsza nakazuje wyzwalanie się z długów, zarówno publicznych jak i prywatnych poprzez oszczędności. Oczyszczona tak gospodarka odzyskuje energię sama. Druga postuluje wzmożenie popytu poprzez zwiększenie wydatków, co się staje możliwe dzięki pokryciu przez bank centralny strat banków komercyjnych, powstałych wskutek niewypłacalności kredytobiorców. 

W pierwszym przypadku mamy perspektywę bolesnych wyrzeczeń, w drugim solidne widoki na hiperinflację i rychłe powtórzenie kryzysu. Według bowiem przeciwników strategii dopłat nie można bezkarnie wprowadzić do gospodarki pieniądza, który nie ma ekwiwalentu w towarach i usługach. Jej zaś zwolennicy wskazują na czynnik czasu. Zanim się rozwinie inflacja, pobudzona gospodarka stworzy dobra zapewniające pokrycie dla większej ilości waluty wprowadzonej do obrotu.
 
Pochodną tego sporu jest opieka nad ubogimi. Bezsporne jest jednak dla wszystkich, że państwo ma obowiązek zapewnić warunki do życia tym, których wskutek swojej idiotycznej polityki gospodarczej naraziło na nędzę. Przede wszystkim więc musi ono zapewnić pracę możliwie największej liczbie ludzi. Dlatego według jednych państwo powinno inwestować w fabryki tworząc miejsca pracy, według innych nie powinno przedsiębiorcom komplikować najmowania pracowników czy rozwijania produkcji. Ci zaś, którzy mimo to nie znajdą zatrudnienia powinni otrzymać żywność, odzież i mieć zapewnione należyte warunki mieszkaniowe mimo, że sami za to nie płacą.
 
Niezależnie od tego wszelkie regulacje i pozwolenia powinny być ograniczone do niezbędnego minimum, formalności maksymalnie uproszczone. Koresponduje to z zasadą taniego państwa, takiego więc, co nie zatrudnia armii urzędników. Takiego też, które nie marnotrawi pieniędzy na zakłady przemysłowe czy usługowe, które się nie potrafią same utrzymać. I to niezależnie od przyjętej strategii.
 
My jesteśmy właściwie poza trapiącym świat sporem. Dzięki wyjątkowej szansie. Polska jest w takiej sytuacji, że mimo kryzysu otrzymuje dopłaty unijne, które dają nam możliwość budowania solidnych podstaw dla takiej gospodarki, jaka dorównuje zachodniej. Jak stwierdza Janusz Lewandowski otrzymujemy wielokrotnie więcej niż byśmy niegdyś byli dostali w wyniku przyjęcia planu Marshalla. Mamy więc szanse zastosować obie recepty na kryzys. Możemy oszczędzać wydatki i wprowadzać do gospodarki dotacje. Możemy inwestować i pobudzać rozwój. UE poświęca na takie wspieranie swoich biednych państw około 1% swego rocznego PKB.
 
Tyle tylko, że jest to ostatni tak hojny budżet Unii 28 państw. Już zresztą został on w stosunku do pierwotnych planów obcięty o 40 miliardów euro, czyli o kwotę, którą Grecji podarowano nie na ratowanie swojej gospodarki. Na zapewnienie tam pensji w budżetówce, emerytur i rent. Jak to stwierdza Jacek Saryusz-Wolski mechanizmy ratunkowe eurozony pochłoną łącznie 3 - 3,5 bln. euro, czyli równowartość 30 procent rocznego PKB całej Unii Europejskiej. Ci którzy nie będą mieli wspólnej waluty do czasu uchwalenia kolejnych budżetów będą się musieli zadowolić tym, co pozostanie z rozdysponowania pieniędzy pomiędzy członków klubu pierwszej prędkości. Także na ratowanie ich systemów bankowych poprzez wpompowywanie do nich pieniędzy. Według drugiej strategii wychodzenia kryzysu. 
 
Prawdziwy zatem budżet Unii Europejskiej powstanie głównie w eurozonie i tam właśnie pozostanie. Tam bowiem będzie istniał wspólny interes by wspomagać najuboższych z posiadaczy wspólnej waluty, nawet tak lekkomyślnych jak państwa, które są obecnie w kłopotach. Dlatego zresztą aby ich w przyszłości uniknąć sformułowano Pakt Fiskalny. Powodem zaś hojności budżetu eurozony nie jest filantropia, lecz konieczność zachowania dobrej kondycji gospodarczej posiadaczy wspólnej waluty. To jest podstawowy warunek zachowania przewagi całego organizmu nad konkurującym z nim światem. Nie dochowanie go było powodem dramatycznego końca dotychczasowych unii monetarnych.
 
Dlatego albo do 2020 roku wejdziemy do strefy euro, albo pozostaniemy na zewnątrz, jako niezmienny dostarczyciel taniej siły roboczej.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka