Stary Stary
4930
BLOG

Segregacja

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 132

 Co powiedział Lech Wałęsa? Jak twierdził redaktor Lisicki w programie Małgorzaty Łaszcz on dokładnie wyraził to co myśli większość naszego społeczeństwa, zniesmaczonego ciągłym pouczaniem jaką  ma przybierać postawę wobec mniejszości. Formę tylko wybrał niepiękną.

To bardzo istotna konstatacja, pokazuje bowiem woltę legendarnego przywódcy “Solidarności” w zupełnie innym świetle. Trzeba sobie bowiem zdawać sprawę, że stan świadomości znacznej części Polaków został zakonserwowany jeszcze w czasach pozytywizmu. Jako jego przeciwwaga. Biedacy trafiający wtedy masowo do miast, po zniesieniu pańszczyzny przez dobrego cara napotkali tam zasiedziałych od wieków nienawistnych mu wykształciuchów i Żydów. Z walki o miejsce dla siebie, jak mniemali przynależne im z tytułu pochodzenia wykiełkowała współczesna mentalność narodowców, z woli nieistniejącego już imperatora nienawidzących ludzi wykształconych od czasu uwolnienia z poddaństwa. 
 
Starozakonnych już praktycznie nie ma. “Naród” więc musi tylko z elitami walczyć o swą pozycję we wspólnym państwie. One zaś propagują jakieś “niedemokratyczne” szanowanie mniejszości. Seksualnych także mimo, iż Kościół je potępia. I to właśnie może wykorzystać Lech Wałęsa. Jego nagła wolta, bezwiedna może nawet powoduje bowiem  przechwycenie od narodowców ich “prawd” i daje okazję budowania wokół nich elektoratu. Na własne potrzeby Wałęsy lub kogoś przezeń wytypowanego.
 
Jarosław Kaczyński oczywiście słabnie, kiedy plącząc się w jakieś rzekomo merytoryczne alianse z kontrowersyjnymi intelektualistami zaczyna popadać w łatwe do wytknięcia sprzeczności. Każdy więc polityk lepiej wyrażający myśli i pragnienia “pisowskiego ludu” ma szanse na przejęcie jego poparcia. Lepiej zaś wyraża “prawdy” ten, kto mówi jasno i bez ogródek, nie owijając niczego w bawełnę, przed czym się jednak musi w wielu wypadkach wzdragać prezes Prawa i Sprawiedliwości. Inteligent z Mokotowa. 
 
Lech Wałęsa ma przy tym za sobą nie tylko walor pochodzenia z ludu ale i legendę “Solidarności”, tradycję wojny na górze, latania z siekierką, falandyzacji prawa, targania się po szczękach czyli to wszystko, co znamionuje duchowego przywódcę prawomyślnych. Wycofał się wprawdzie na jakiś czas z polityki ale zobaczywszy, że nie o “take Polskie” walczył  wraca teraz i pokazuje jak się robi odnowę. Głosząc potrzebę “prawdziwej” demokracji, czyli bezwzględnej władzy większości. I może znacznie skuteczniej od pisowskich szeryfów wskazać na kogo głosować jeżeli nawet się sam do rządów nie pokwapi. 
 
I teraz krytykują Wałęsę różni tacy z góry przesądzając swoje miejsce w opozycji do woli ludu, ukształtowanej jeszcze w czasach Dmowskiego. I pochwalają inni, dostrzegając dla siebie szansę, której im nie dawał PiS, zakonserwowany na swoich pozycjach przez smoleńską katastrofę. I po gwałtownym pęknięciu na bezbożnej stronie sceny politycznej może się łatwo pojawić rozłam na pobożnej. Będzie niebawem jasne kto jest za zamachem w Smoleńsku, kto przeważnie za ojcem Rydzykiem a kto raczej za… Wałęsą. I komu przypadnie największe poparcie? Jeżeli oczywiście Janusz Palikot z Robertem Biedroniem sprawy nie zepsują poprzez niewczesne doprowadzenie do przeprosin ze strony byłego prezydenta. 
 
Czego się zatem należy spodziewać? Na razie chyba z jednej strony krytyki, z drugiej zaostrzenia homofobicznej retoryki. Także ostrego kursu przeciwko metodzie in vitro. Tutaj się już znalazł profesor, który odnalazł jekieś piętna fizyczne w ludziach narodzonych dzięki tej metodzie. Jakąś podobno dodatkową bruzdę i płytkość oczodołów. Widomy dla ortodoksów znak niedoskonałości. Ba, rodzący obawę, że napiętnowani tak rodzice mogą swą niedoskonałość przekazać potomstwu dając początek nowemu gatunkowi, który bardziej będzie miał pobrużdżone i wyłupiastookie oblicze. Potem pozostanie już tylko obrona pozycji PiSu, czyli gwałtowny zwrot ku retoryce obyczajowej i… kolejne poniechanie  merytorycznego wizerunku partii.
 
Bo rozum wyraźnie zasypia. I budzą się potwory, które Francisco Goya niegdyś nawet namalował. Tyle tylko, że i one zawitały do nas parędziesiąt lat później. Ale od tego czasu się mają dobrze do dziś. I nie można się od nich łatwo wyzwolić, kiedy się popadło w ich władzę.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka