Kończący się pontyfikat Benedykta XVI niesie za sobą oceny ośmiu lat sprawowania przezeń papieskiej władzy. Media jako największy problem Kościoła tego czasu podnoszą pedofilię, ujawnioną nie tylko w USA ale w Irlandii czy Niemczech. Biskup Pieronek pytany o to przez Monikę Olejnik zareagował alergicznie. Jego zdaniem dzieci są bardziej krzywdzone przez to, że się odmawia pomocy ich pozostającym w potrzebie rodzicom niż przez księży. Pedofilia według biskupa we wszystkich środowiskach była i będzie bo nie można postawić tamy ludzkim namiętnościom. Zabrzmiało to nie tylko pesymistycznie ale i usprawiedliwiająco.
Profesor Bartoś podniósł jednakowoż wczoraj fakt, że wprawdzie odsetek pedofilów wśród księży jest podobny jak wśród nauczycieli na przykład, to w odróżnieniu od innych środowisk Kościół instytucjonalnie ich chronił przed odpowiedzialnością, postępując zgodnie z watykańskim dokumentem nakazującym przenosić sprawców pedofilii do innych parafii. W naszym zaś przypadku szczególne jest i to, że ofiary ujawniające takie przestępstwa, popełniane przez duchownych są poddawane ostracyzmowi własnego środowiska i na ogół milczą w obawie o własne bezpieczeństwo. Coraz więc śmielsze poczynania mediów mogą grozić wybuchem kolejnych skandali, których się nie da wyciszyć.
Politycy tymczasem postępują podobnie jak ich wyborcy. Milczą w sprawie pedofilii wśród księży. Joanna Senyszyn jest tu wyjątkiem ale tyle się już razy dopuściła przesady w swoich stwierdzeniach, ze niewielu jest takich, którzy jej wypowiedzi traktują poważnie. Nie wypowiadają się o tym także lustratorzy środowiska kapłańskiego.
Wydaje się jednak, że nadchodzi teraz kolejny moment przełomowy. Janusz Palikot się znalazł na zakręcie z powodu awantury z Wandą Nowicką. Ma teraz do wyboru albo uległość wobec sugestii Ryszarda Kalisza demonstrującego nagle dystans wobec niedawno akceptowanego pomysłu budowania nowej lewicy z udziałem palikotowców albo ucieczkę do przodu. Wydaje się, że tymczasem opanował swój klub i wyjdzie ze starcia z panią wicemarszałek bez rozłamu w partii ale gwałtownie potrzebuje bodźca dla swych politycznych aspiracji. Czegoś, co go w oczach innych odłamów nowej lewicy wesprze. I tutaj walka z pedofilią wydaje się znakomitą dla niego szansą.
Zawsze zaś brak pokory i próby ignorowania zła muszą się skończyć wstrząsem a przede wszystkim dają wszelkiego rodzaju politycznym skandalistom okazję do popisu. Uczy tego przykład państw, w których media przerwały milczenie ofiar. Lepiej więc chyba nie pomniejszać problemu i albo stanowczo zaprzeczyć istnieniu pedofilii w polskim Kosciele albo przestać tworzyć wrażenie jakoby się bagatelizowało zło.