Stary Stary
3206
BLOG

Ofiary

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 63

 Kończy się euforia po polskim sukcesie w Brukseli i poszkodowani przezeń “prawdziwi” bo nie polskojęzyczni Polacy mogą odetchnąć. Dzisiaj więc wreszcie przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości złożą zapewne wniosek o odwołanie rządu, który tak bardzo zawiódł ich nadzieje. Streścili swój pierwotny elaborat do kilku kartek, co budzi pewne wątpliwości. Odpuścili włodarzom część win za załatwienie grubej kasy w Brukseli? Nieprawdopodobne. Tym bardziej, że niezależnie od zasadniczego wniosku opasłe tomisko zawierające szczegółowe uzasadnienie - miało mieć nawet sześćset(sic!) stron - nie ominie tego nieszczęśnika, który z zawodowego obowiązku musi takie gnioty czytać. Nic dziwnego, że się potem członkowie prezydium sejmowego ubiegają o roczne ryczałtowe nagrody po czterdzieści tysięcy. Komuś bardziej troskliwie dobierającemu lektury musi się to wydać dowodem wyjątkowo drastycznych oszczędności w kancelarii Sejmu.

Istoty nagradzania ludzi skazanych na zawodowe utrzymywanie w ryzach tego co trapi jednego arcybiskupa przy znacznie łagodniejszych formach politykowania nie zrozumiał najwyraźniej Janusz Palikot. Za odebranie rocznej nagrody postanowił odwołać panią wicemarszałek swojej partii, deprecjonując w dodatku jej tytuł przez uporczywe dodawanie mu końcówki dotąd przynależny bodaj wyłącznie sprzedawczyniom [Eliza Michalik] - z całym szacunkiem dla tysięcy dzielnych przedstawicielek tego zawodu trzeba stwierdzić, że wicemarszałków Sejmu jest znacznie mniej.
 
Sterroryzowana demagogią swego szefa pani wicemarszałek najpierw obiecała pokorne przyznanie się do tego, iż nie zasłużyła na przyznaną jej nagrodę. Wyrazem tego miała być jej dobrowolna rezygnacja ze stanowiska gdyby się na jej karne odwołanie nie zgodził Sejm. W zamian miała potem startować do Parlamentu Europejskiego z biorącego miejsca. Kiedy jednak ochłonęła z wrażenia jakie na niej początkowo zrobiły argumenty szefa zmieniła zamiar i nie podała się do dymisji. Sejm jej również nie odwołał i teraz Ruch Palikota niby ma wicemarszałka ale go w istocie nie ma. Został z… wicemarszałkinią - cokolwiek by to znaczyło. Czyli z niczym. Gorzej, okazuje się, że teraz nie tylko “prawdziwi Polacy” mają Palikota za nic ale feministki też. W ogóle kobiece organizacje.  Mimo nowatorskiej gramatyki, którą próbował pan Janusz  propagować dla zdobycia ich uznania.
 
Z tego wszystkiego się najbardziej raduje Leszek Miller a prominentna wyrazicielka jego partii, profesor Joanna Senyszyn już podlicza sumaryczne poparcie, jakie niebawem jej zdaniem uzyska SLD - dwadzieścia procent. Kosztem Ruchu Palikota oczywista oczywistość. Niedawno jeszcze posądzany o konszachty z palikotowcami poseł Czarzasty szydził z nich wczoraj przypominając, że krzyża z sejmu nie usunęli, marihuana jest nielegalna, marszałkini nie odwołali - same klęski ich spotykają. Do roboty panowie, do roboty - zachęcał nieszczęsnych “prawdziwych lewicowców“. Marek Siwiec się teraz do PSLu pewnie uda, chyba że go marszałek Nowicka przyjmie do nowej partii, którą ewentualnie założy.
 
Stanęło więc na tym, że Donald Tusk się samodzielnie o sukces musiał starać a za jego konkurentów pracował Janusz Palikot, ofiarnie rozwalając swoją partię na korzyść kolegów z opozycji. W takiej sytuacji rzeczywiście powinien był rząd Platformy odejść. Jego lider nie tylko nadmiernie odstaje od standardu to jeszcze opozycji nie pomagał w niczym. A już żadnego uzasadnienia, przynajmniej stustronicowego nigdy nie sklecił.
 
Tyle tylko, ze jak się zbiesi kolejny wicemarszałek wyznaczony do przeczytania wielostronicowego uzasadnienia, dającego się streścić w jednym zdaniu i bez nadziei na nagrodę nie zechce go przeczytać to znowu wniosek PiS przepadnie w zamrażarce. I kto za to poleci?
 
Jakaś ekspedientka?
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka