Stary Stary
941
BLOG

Rzewność

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 35

 Patriotyzm gospodarczy był przedmiotem szczególnego zainteresowania naszego nowego wicepremiera w ostatnim tygodniu. To nowa odmiana tej podniosłej cechy naszej osobowości. A właściwie nowy przymiotnik jakim jest opatrywane stare jak świat pojęcie. Całkowicie więc zacierający jego treść. Podobnie zresztą jak patriotyzm genetyczny. Trudno się oprzeć wrażeniu, że triumf nowomowy przejętej przez PiS od PZPR a rozszerzającej się teraz na PSL jest swoistym sygnałem chęci objęcia przez ludowców nowych kręgów elektoratu. Zdezorientowane nieco rzesze sierot po PRLu będą miały kolejną możliwość wyboru swego przedstawiciela. 

Do rzeczy jednak. Zastanówmy się co może oznaczać patriotyzm z przymiotnikiem gospodarczy. W opinii ludzi bardziej przywiązanych do języka polskiego, nic. Tak jak patriotyzm niebieski, zielony czy nawet w kropki. Kiedy jednak sięgniemy do politycznego sposobu rozumowania, musimy dojść do wniosku, że się tu mówi o tym, co dawno już nazwano protekcjonizmem. Tyle tylko, że się go obecnie nie da pod starą nazwą wprowadzić w życie bo ceł na granicach niewiele mamy. Nie bardzo się zatem da poprzez zablokowanie zagranicznych dostaw zmusić Polaków do tego aby bezwarunkowo kupowali wytwory rodzimej przedsiębiorczości. Trzeba nas przeto przekonać, że nabywając polskie produkty postępujemy patriotycznie. Zupełna bzdura.
 
Protekcjonizm bowiem, trzymajmy się tradycyjnych pojęć, ogranicza konkurencję, co przynosi szkodę poziomowi rodzimej produkcji. Nie mając alternatywy konsumenci musieliby siłą rzeczy kupować gorsze produkty, bo nie poddane weryfikacji większego rynku. Więcej, krajowcy podtrzymywaliby wtedy rodzimych nieudaczników, zamiast eliminować ich z procesu gospodarczego pozostawiając tylko tych, którzy potrafią produkować co najmniej tak samo albo lepiej od swych zagranicznych odpowiedników. W sumie bowiem ochrona rynku wewnętrznego skutkuje obniżeniem jakości towarów oferowanych i produkowanych na protegowanym obszarze. Prowadzi więc do obniżenia prestiżu państwa czyli działa dokładnie odwrotnie od pierwotnego zamiaru semantycznych prestidigitatorów. 
 
Nazwanie zatem takiego procesu patriotyzmem jest już tak rozpaczliwie durne, że dorównuje pisowskiej próbie ustanowienia w 2005 roku jego genetycznej odmiany, wykluczającej z grona Polaków jakąś arbitralnie wytypowaną ich część, nie mogącą się rzekomo wykazać rodzinnym umiłowaniem ojczyzny.
 
Odpowiada natomiast skłonności do organizowania sitwy dla wspierania swoich. To jednak wynika nie tyle z uwarunkowań genetycznych co subkulturowych raczej. 
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka