Stary Stary
1180
BLOG

Nadrzeczywistość

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 39

 Batalia o unijny budżet podnosiła wczoraj natężenie emocji w relacjach telewizyjnych reporterek, skupieniem podkreślających jeszcze wagę przekazów wypowiadanych w tempie pospiesznego staccato. Niczego jednak konkretnego nie było. Politycy różnych opcji wyrażali też ogólne zatroskanie. Najbardziej jednoznacznie wypadł tu Zbigniew Ziobro, który już nieco po południu wyrażał smutek z powodu dramatycznej rzekomo porażki Donalda Tuska w Brukseli. Nie zadał sobie trudu aby spojrzeć na zegarek? Aliści posiedzenie przerwano parę godzin po panaziobrowych utyskiwaniach. Przynajmniej pokazał, że jest dobrze poinformowany o  terminach negocjacji.

Tymczasem rzecz się rozbija o to aby w najgorszym przypadku budżet UE zmniejszyć o około 7%. I gdyby nawet ten okrutny Cameron wziął górę, to każdy z piętnastu krajów trzymających z Polską by rocznie stracił niecałe 700 milionów euro. To naprawdę tak dużo wobec otrzymywanych w tym czasie kilkunastu miliardów? To dlaczego tyle szumu? Jak nie o pieniądze chodzi to o co? O możność oglądania poważnych twarzy atrakcyjnych dziennikarek?
 
Obok zaś wieści z unijnych dyskusji pojawiły się dwie informacje kościelne. Po pierwsze zatem biskupi uznali, że religia się powinna stać przedmiotem maturalnym co “pozwoli w większym stopniu na kształtowanie w absolwentach szkół ponadgimnazjalnych integralnej wizji świata”. Ciekawe o co tu chodzi? Gazeta Wyborcza zorganizowała sondę, z której wynikało, że 74% respondentów nie chce nie tylko religii na maturze ale w ogóle tego przedmiotu w szkole. Zresztą prawie dziewięćset szkół już teraz religii nie naucza. Ich uczniowie mają więc zdezintegrowane wizje świata? Lub zintegrowane ale w mniejszym stopniu?  Po drugie biskupi w liście pasterskim stwierdzają, że nie trzeba Chrystusa ogłaszać królem. Wyglądałoby więc na to, że PiS, którego posłowie w znacznej mierze się o intronizację Jezusa  zamierzali starać ponosi właśnie spektakularną porażkę.
 
Nie tylko tutaj. Sejm „znaczącą większością głosów” wyraził zgodę na uchylenie immunitetu Antoniemu Macierewiczowi, któremu za rzekome pomówienie wytoczył sprawę karną znany lobbysta. Poseł PiS w charakterystycznym dla siebie stylu dał wyraz swemu fatalizmowi stwierdzając, że "przyjmuje do wiadomości, iż decyzja będzie podejmowana w ramach pewnego układu politycznego i pewnej determinacji, żeby za wszelką cenę (...) wykazać, że stan spraw społecznych w Polsce mierzony jest i będzie poziomem, który prezentuje Marek Dochnal". Przeciwko uchyleniu immunitetu  było czterech posłów PO czyli porażka jest tu jakby mniej spektakularna. 
 
Nie tylko tu odnotować można było wczoraj współpracę antagonistycznych na co dzień ugrupowań. Według posłów partii przeciwnych reformie Gowina, zmierzającej do likwidacji kierowniczych stanowisk w małych sądach rejonowych zawiązał się sojusz PO - PiS, który ma doprowadzić do wsparcia przedsięwzięcia ministra sprawiedliwości. Obudziło to silny sprzeciw oburzonych przedstawicieli PSL, SLD, RP i SPZZ, którzy go wyrazili na wspólnej konferencji prasowej. Jak w takiej sytuacji ma być zakończona wojna polsko - polska?
 
A PiS dla wewnętrznego spokoju robi co zawsze. Zmienia wizerunek na merytoryczny. Opracuje więc nowy program i w styczniu przyszłego roku zaskoczy tym wszystkich. I będzie dyskutował merytorycznie. Znowu. Trudno się tu oprzeć refleksji, że te mnożące się zamiary polityczne i gospodarcze partii naśladują jakby smoleńską manierę multiplikowania zamachów. Najpierw więc mieli niezbite dowody na sztuczną mgłę, potem się znalazły na pył helowy podrzucony pod prezydenckiego Tupolewa z lecącego obok ruskiego samolotu, potem na dwa a w końcu trzy wybuchy na 15 metrach by wreszcie dotrzeć do nitrogliceryny, którą chyba podstępnie nasączono konstrukcję nieszczęsnego płatowca, wcierając jeszcze trotyl w co bardziej wrażliwe miejsca. Dlatego w ich sytuacji niczego nowego się już wymyślić nie da. Zarówno w gospodarce jak i Smoleńsku. To kogo to zainteresuje?
 
Mieliśmy więc wczoraj metafizyczny środek tygodnia. To już któryś raz z rzędu. Czyżby ten kalendarz Majów nie tylko w głupawej reklamie nie był bez sensu?
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka