Stary Stary
36
BLOG

Konserwa

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 12

 Mamy nieustający problem z ministrami rolnictwa. Szczególnie ostatnimi. O “dumnym“, gardzącym unijnymi targami Jurgielu nie ma co wspominać. Z litości. Potem… Lepper, Mojzesowicz i Sawicki. Każdy w jednym miał rację - o poprzedniku mówił z lekceważeniem. Teraz ten ostatni, zaniedbawszy okazję do posłuchania osławionej rady klubowej koleżanki z rady ministrów, wystąpił z pomysłem, który go stawia w rzędzie największych gwiazd resortowego populizmu. Wprowadzi urzędowe ceny żywności i już. Bo handlarze zarabiają nadmiernie, sprytnie się organizują w sieci i nic nie robiąc mają za wysokie marże. Kosztem producentów.

Jeżeli się handlowcom narzuci marże, to według chytrego ministra zmaleją ich niecne zyski i zmniejszą się ceny żywności. A co za tym idzie wszyscy, z wyjątkiem kupców, będą chwalić potęgę władzy doktora uprawy ziemniaka. Na pewno?
 
Ma w sobie coś Kongres Kobiet, który poraża etatyzmem umysły ludzi z różnych sfer i wszelakiej kondycji intelektualnej. Znamienne jest, że szef Kółek Rolniczych, nieschodząca od dwudziestu lat gwiazda politycznego etatyzmu w rolniczym zapleczu, bardzo ów pomysł popiera. A problem jest identyczny propozycją limitów damskich miejsc na listach wyborczych. Wynika nie z niechęci rynku do producentów (polityki do kobiet) a z braku ich rzeczywistego zainteresowania problemem albo ulegania przez rolników (kobiety) cynicznym demagogom, szukającym politycznego poparcia. Przecież odpowiedzią na sieci handlowe są sieci producenckie. Koncentracja handlu powinna się spotkać z koncentracją wytwarzania. Wówczas, przy rynkowych cenach żywności marża się musi podzielić pomiędzy producentów i dystrybutorów proporcjonalnie do ich siły.
 
Taki jednak wariant, sprawdzony w Niemczech przez sadowników, wymagałby rezygnacji z koncepcji utrwalania chłopskiej biedy. Z rozpaczliwego utrzymywania na wsi możliwie największej liczby ludzi. Bo w mieście… zginą? Kompletna bzdura.
 
Świat wymyślił już dawno lekarstwo na obniżkę kosztów - to koncentracja produkcji, nowoczesność i fachowość. Jej przeciwieństwem jest rozpraszanie wytwórstwa w małych zakładach lub gospodarstwach, które nie mają środków na inwestycje i zatrudnienie czy wykształcenie fachowców. Małe gospodarstwa rolne systematycznie więc zanikają a pracujący tam dawniej ludzie przenoszą się do miast, gdzie znajdują znacznie obfitsze środki do życia.
 
I ustawianie tym procesom administracyjnych barier w poprzek nie tylko nie może być skuteczne ale i ośmiesza projektodawcę. Gotując mu los tła. Gdzie od dziewięćdziesiątych lat brylują Kółka Rolnicze, zainteresowane żywotnie w utrzymywaniu istniejącego stanu rzeczy.
 
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka