Dowiedzieliśmy się wczoraj, że powodem dymisji ministra jest zgodne z obietnicą złożoną pani premier, terminowe przygotowanie jego resortu do rozwiązania. Teraz ostatnie prace likwidacyjne przeprowadzi inny członek Rady Ministrów. Gdyby jego poprzednik nie dotrzymał terminów, zachowałby swój fotel?
Rzecz spowodowała entuzjazm Elżbiety Jakubiak, która postępowanie pani premier uznała za eleganckie. Była polityk wysoko ocenia dymisjonowanego ministra, który podniósł płace w spółkach skarbowych. Zarzuca mu tylko nadmierną uległość wobec kolegów, nazbyt wobec niego potężnych.
Usłyszeliśmy również wczoraj, że w państwowych przedsiębiorstwach latami narastały nieprawidłowości, które przerwał dopiero PiS. Czyli “czterdziestu Misiewiczów” Ryszarda Petru nie uzyskało stanowisk wskutek błędów obecnej władzy.
Była i inna rewelacja. Ustępująca z władzy PO złośliwie nie zadbała o to aby mieć szuflady pełne projektów ustaw. Spowodowało to konieczność ich opracowywania dopiero teraz. Czyli wbrew wyborczym zapewnieniom PiS nie miał pełnych szuflad, ba, sama pani Szydło nie była w posiadaniu wypełnionej nimi teczki. Co więc poprzedniej premier Kopacz pokazywała obecna premier Szydło podczas telewizyjnej debaty?
Wczoraj też znowu mogliśmy usłyszeć, że podkomisja smoleńska nadal poszukuje przyczyn katastrofy. W takim razie nie było nią sprowadzenie tupolewa do poziomu drzew, bez widoczności ziemi?
Wczorajszy czwartek zepsuł PiS-owskie samozadowolenie. A mówi się, że klątwa rzucona ze stosu przez Jakuba de Molay na Filipa IV Pięknego tylko piątkowi nadała kolor czerni i tylko kiedy jest trzynastym dniem miesiąca. To jaki był ten czwartek i dla kogo taki nieszczęsny?
Bo jeżeli oczywiste fakty są kwestionowane, to kto tu cierpi i na co?