Stary Stary
1244
BLOG

Konina

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 56

Aukcja koni w Janowie Podlaskim nie przestaje być głośna pomimo doniesień z igrzysk w Rio. Platforma Obywatelska zaś najwyraźniej przejmuje obyczaje PiS-u z poprzedniej kadencji i składa do prokuratury wniosek o ściganie winnych niedopełnienia obowiązków, co było powodem strat poniesionych jej zdaniem przez stadninę w wyniku złej organizacji sprzedaży koni.

Jeszcze wcześniej wniosek o dymisję złożył wiceszef Agencji Nieruchomości Rolnych, organizator przedsięwzięcia. Od początku krytykowana była zmienność jego tłumaczeń przyczyn zamieszania wokół licytacji Emiry, klaczy arabskiej. Pierwej utrzymywał, że zwycięzca przetargu się wycofał z chęci zakupu tego konia. Dzień po tym twierdził, iż zamieszanie spowodował błąd licytatora, który nie uderzył we właściwym momencie młotkiem i nie wskazał nabywcy. We wtorek złożył wypowiedzenie i we środę przyjął je minister.

“Widzieliśmy, że były prezes stadniny w Janowie Podlaskim aktywnie mógł wpływać na decyzje uczestników aukcji. To wszystko w naszym odczuciu jest zachowaniem dwuznacznym moralnie. Tę sprawę też wyjaśnimy” – powiedział rzecznik ANR we środę. Wczoraj prezes Agencji uzupełnił rzecz mówiąc: “Na razie nic nie sugeruję, z niesmakiem patrzyłem, jak siedzi [Marek Trela - red.] w otoczeniu kupców”. Czyli to jednak chyba znowu układ pokazał swoją moc.

Jak to wyglądało od strony nabywcy, opowiada pani Anette Mattsson. Licytacja Emiry przebiegała za szybko, co ją skłoniło do wycofania się z konkurencji. Kiedy cena sprzedaży stanęła na 550 tys. euro jeden z organizatorów aukcji podszedł do niej i zapytał za ile by kupiła klacz. Kiedy odpowiedziała, że Emira jest już sprzedana, ów zapytał ponownie o cenę.

W momencie podpisywania przez tak pozyskaną nabywczynię umowy kupna okazało się, że ponownie rusza licytacja tej samej klaczy. Tym razem pani Mattsson jednak wygrała, płacąc drugą cenę aukcji za sprzedane wierzchowce – najdroższa klacz Sefora kosztowała trzysta tysięcy euro. Nabywczyni była bardzo zbulwersowana przebiegiem wypadków. “Ludzie, którzy są za to wszystko odpowiedzialni, są tu tylko na jakiś czas, musimy skoncentrować się na ratowaniu koni i ludzi” – powiedziała na koniec wywiadu, którego udzieliła pismu “Świat Koni”.

Wszystko mija, zatem niezawodnie minie czas, w którym fachowcy od wszystkiego zarządzają najbardziej nawet delikatnymi dziedzinami gospodarki, ale tymczasem mamy niezły pasztet.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka