Stary Stary
776
BLOG

Referendum

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 33

Grecy głosowali. Odpowiadając na dwa pytania, formułowane w wielodziesięciowyrazowych konstrukcjach słownych, rozrzutnych niczym jeszcze niedawno ich gospodarka mieli zadecydować, czy się poddadzą konieczności oszczędzania, aby zwrócić przynajmniej część zaciągniętych zobowiązań, czy też się poddać procedurze bankructwa, co przede wszystkim by oznaczało prawdopodobne opuszczenie strefy euro. Wtedy też państwo by oddało światu zaciągnięte pożyczki wytworami swej gospodarki, tańszymi wskutek niskiej wartości własnej waluty. Bez żadnych okresów buforowych. W praktyce by to oznaczało gospodarczy regres do stanu sprzed wzrostu wywołanego przystąpieniem do Unii. 

Wyrzeczeniom Grecy powiedzieli: nie. Ich premier im za taką odpowiedź obiecał nowe porozumienie z Unią i otwarcie zamkniętych teraz banków już od jutra. Czy wzorem wszystkich populistów wziął do tego podstawy z sufitu? Może mu ktoś podsunął myśl zlewarowania nadziei. Przedtem wzywał rodaków do odrzucenia warunków pomocy unijnej, jednocześnie broniąc się przed opuszczeniem strefy euro. Minister spraw zagranicznych Grecji zarzucił wprost swemu niemieckiemu odpowiednikowi, że dąży do pozbawienia jego państwa ochrony przed wierzycielami, jaką stanowi wspólna waluta. Rząd by zatem chciał,  aby kredytodawcy nie mieli szans na odzyskanie swoich wierzytelności, których zwrotu państwo wręcz odmówiło na warunkach unijnych.

Kim są w istocie ci, którzy by zapłacili za grecką stanowczość? Obywatele państw Unii, posługujących się dotychczas tą samą walutą co bankrutująca gospodarka, czyli mieszkańcy strefy euro. To oni by zapłacili za droższe kredyty, obciążane kosztami nie spłaconego długu. Gdyby Grecja opuściła strefę euro i wróciła do drachmy, której kurs by musiał być bardzo niski, mieszkańcom Unii by straty rekompensował silny spadek cen greckich produktów. Jeżeli jednak to nie nastąpi, drogie kredyty zagoszczą w eurozonie na dłużej. 

Wygląda to tak, jak by rząd wzywał Greków do wymuszenia na mieszkańcach Europy sprezentowania im pożyczonych miliardów. Już raz się Grecji taka sztuczka nie udała, kiedy zaniżając zawartość złota w bitych przez siebie monetach została w 1908 roku usunięta z pierwszej unii walutowej zachodnich państw Europy. Wtedy jednak każde z państw ówczesnego porozumienia miało własną walutę, zachowując tylko parytet wymiany 1:1. Cała więc operacja była dużo łatwiejsza do przeprowadzenia, teraz się jednak też wydaje nieuchronna. Niestety, darmowe obiadki są tylko w pułapkach na myszy.

Dotychczasowe warunki Unii oznaczały jednak złagodzenie losu obywateli bankrutującego państwa, zapewniając mu możność stopniowego zwrotu należności, kosztem rezygnacji z przywilejów socjalnych, wysokich pensji w państwowej przede wszystkim gospodarce, wczesnych i niemałych emerytur. Grecja by doznała wstrząsu podobnego do tego, który przeżyła Polska, jeszcze w XXI wieku spłacająca długi komunistycznego raju. I, podobnie jak Grecy, my też jesteśmy jeszcze teraz przez populistów łudzeni rzekomą możliwością uniknięcia konieczności oszczędzania, rzekomo kosztem obcych i rodzimych kapitalistów. 

Grecy nie zrozumieli znikomości podstaw argumentacji populistów i pokazali wczoraj, że u nich też istnieje silny elektorat roszczeniowy. Jakaś epidemia, czy co?

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka