Stary Stary
1179
BLOG

Łańcuszek

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 33

Jarosław Kaczyński miarkował zdaniem profesora Antoniego Dudka swoje wypowiedzi podczas obchodów 5. rocznicy katastrofy smoleńskiej, aby swemu kandydatowi do prezydentury nie odbierać centrowych wyborców. Oni bowiem nie wierzą w zamach.

Jeżeli o umiarkowaniu ma świadczyć zeszłotygodniowe stwierdzenie prezesa, że pan Bóg poskąpił wyborcom PO rozumu, to wyraźnie średni poziom panowania nad emocjami jest w PiSie usytuowany inaczej od przeciętnego. Chyba że połączenie inwektywy ze swoistą deklaracją wiary może być traktowane jako obniżenie siły agresji zawartej w całej wypowiedzi. Trzeba też dodać, że prezes swoje religijno anatomiczne odkrycie ujawnił przed rocznicowymi uroczystościami, wypowiedzi zatem profesora Dudka o słowach Jarosława Kaczyńskiego się jednak formalnie nie da podważyć.

Wszystko zaś by można było o katastrofie powiedzieć, gdyby PiS nie poszedł na łatwiznę i nie wysnuł teorii zamachu. Można by przecież ujawniony w Smoleńsku brak szacunku dla procedur normalnym już w partii trybem przypisać rządowi i uprawiać tradycyjny ping-pong „merytoryczny”, w którym się Prawo i Sprawiedliwość wyspecjalizowało, sprawnie alarmując Polaków jakimiś wyolbrzymionymi nikczemnościami przeciwników i uspokajając minimalizowaniem własnych. Teorii bowiem zamachu się nie da obronić i partia w stanowczych momentach ją wstydliwie kryje, udając umiarkowanie, które ma przywabić do jej radykalnego programu ludzi niezorientowanych. 

I tu się jawi podobna trudność, jaką nastręcza ominięcie zasadniczej przyczyny tragedii smoleńskiej, czyli bezprawnego obniżenia samolotu. Bo się nie da jednocześnie z poprawą bytu Polaków skrócić im wieku emerytalnego, czasu kształcenia młodzieży, upaństwowić banków, czy nawet przemysłu. Prowadzi to bowiem do ograniczenia kompetencji fachowców, niewydolności budżetu, w ogóle zmniejszenia sprawności państwa. Dokładnie tak samo, jak by się nie dało przeprowadzić zamachu w Smoleńsku bez wprowadzenia samolotu w nadlotniskową mgłę. Tyle tylko, że jak się tam już znalazł, żaden zamach nie był potrzebny, Tupolew nie miał wielkich szans na wyrwanie się z takiej pułapki. Podobnie zresztą jak by ich nie miała gospodarka, poddana pisowskiej sanacji.

I niezależnie od wiązania następstw, jak spotkanie ministrów spraw zagranicznych we Wrocławiu ze zdementowaniem autentyczności notki niemieckiego wywiadu, na której oparto twierdzenie o eksplozji na prezydenckim samolocie, dopóki się nie wyjaśni powodów sprowadzenia „tutki” we mgłę każda teoria zamachu jest pozbawiona podstaw. Podobnie jak obietnica rozdawania pieniędzy przez pisowskie rządy, kiedy się nie wyjawi źródła ich pochodzenia [Balcerowicz]. 

Stwierdzenie więc, że prezes PiS taktycznie ukrywa radykalizm swojej partii jest w istocie ogłoszeniem, że sprawiedliwi dopuszczają się manipulacji. Nie da się tego podważyć merytorycznie, trudno więc się z tym nie zgodzić, ale też trudno się dziwić akceptacji zwolenników dla takiego sprytu swego wyraziciela. 

Chociaż manipulację jakoś łagodzi pośrednie, też mimowolne, ale jednak przyznanie się partii do gospodarczej niemożności, co może osłabia natężenie nieprawdy w jej zapowiedziach, podobnie jak odwołanie się do Boga sygnalizuje umiarkowanie w posądzaniu konkurentów o brak rozumu.

Tylko kto by chciał mieć rząd złożony z polityków, którym powściągliwość i prawda przychodzi tylko mimowolnie?

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka