Stary Stary
545
BLOG

Ścisk

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 17

Wczoraj się zbiegły dwie informacje. Pierwsza, że komik cyrkowy się ubiega o stanowisko burmistrza jakiegoś miasta w Meksyku i swoją kampanię wyborczą prowadzi pod hasłem „czas na rządy prawdziwego clowna”. Druga, że Ryszard Kalisz dzisiaj ogłosi swoją decyzję w sprawie kandydowania na stanowisko prezydenta państwa. Będzie się jeszcze konsultował ze wszystkimi lewicowcami, z wyjątkiem SLD.

Ile razy się ogląda pana Ryszarda, tyle razy wraca wspomnienie jego triumfalnej miny, z którą jako szef Kancelarii Prezydenta ogłaszał, że Aleksander Kwaśniewski storpedował właśnie kolejną reformę AWS. Skutkiem tego było spowolnienie naszego rozwoju gospodarczego. Taka tradycja nie jest najlepszą rekomendacją. Może jedynie w oczach bardzo specyficznego elektoratu.

Nie brak go w Polsce i świecie. Jak bowiem utrzymują socjologowie mamy teraz do czynienia ze wzrostem popularności antysystemowego ruchu egoistów. U nas na przykład młodzież głosuje na PiS pozostając w radosnej nadziei, że populistyczno ideologiczna partia zetnie gałąź, na której siedzi wraz z państwem i zakończy tym samym niesprawiedliwość, która jej każe ponosić konsekwencje polskiego zacofania gospodarczego, powstałego przecież z winy starszego pokolenia. 

Populistów w polityce wspierają też roszczeniowcy, którzy w samej tylko pracy pod ziemią albo na roli, a także na poczcie, w elektrowni, czy w ogóle gdziekolwiek albo zgoła jako bezrobotni, czy kredytobiorcy lub filharmonicy dostrzegają powody do specjalnego traktowania. Są swoich racji tak dalece pewni, że często próbują je przeprowadzać przemocą, rozumiejąc wszelkie negocjacje jako dyktat.

Tendencja ta wyraźnie została zaakcentowana w Meksyku. Na skalę lokalną, ale jednak. Tylko że tam wykorzystujący ją polityk nie tai swoich kwalifikacji, a raczej ich braku. U nas się rzecz skrywa za merytorycznymi jakoby dyskusjami, w których partie ze śladowym poparciem mają się wypowiadać o preferencjach wszystkich obywateli. W istocie zaś, jak w Meksyku chodzi o to, aby samemu zastąpić przedstawiciela rządzącego establishmentu, sugerując, że ów zachowawczo nawołuje do wstrzemięźliwego formułowania oczekiwań od władzy.

Może Meksykanie są bardziej odważni albo mniej nawykli do hipokryzji i stawiają rzecz jasno. Nasi zaś potencjalni beneficjanci poparcia od antysystemowców muszą też udawać troskę o… system. Potrzebują bowiem dodatkowych głosów wyłącznie dla siebie, jako że jest ich wielu, w odróżnieniu od wesołego, meksykańskiego burmistrza in spe. Kandydatura Ryszarda Kalisza jeszcze ich liczbę powiększa. Stąd ich milczenie albo silniejsze rozdwojenie wizerunku.

Meksykański zatem model jest u nas raczej nie do przyjęcia. Nie dlatego, że jesteśmy bardziej rozwiniętym społeczeństwem, ale dlatego, że pośród pretendentów do poparcia ze strony zwolenników dyktatury proletariatu, dewotów lub narodowców, czy związkowców panuje coraz większy tłok. Każdy kolejny kandydat zmniejsza i tak marne szanse każdego z osobna. Ale też każdy będzie mógł potem przyznawać sobie zasługę odebrania poparcia populistycznym konkurentom.

Dalej bowiem nie ma podstaw do dawania wiary pogłoskom, jakoby Polacy zbiorowo zwariowali.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka