Stary Stary
827
BLOG

Zestawienie

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 35

 Wyborcze zamieszanie dokonało wiele. Przede wszystkim uzmysłowiło specyfikę biurokracji. Doświadczyliśmy jej organicznej nieskuteczności w kilkudniowym skrócie. Procedura wymagała aby się stało, stało się zatem. Było wszystko, program, komisje, protokoły i urny. Były nawet wybory. Nie było tylko wyników. To bodaj tak samo jak w przypadku dzieci, bawiących się w pociąg. Jest tam wszystko, pasażerowie, wagony, maszynista i pan konduktor. Tylko nic się nie przenosi poza plac zabaw. W odróżnieniu od prawdziwego pociągu. 

Prawdziwe bowiem działania wymagają nie tylko realnych utensyliów i  rzeczywistego wysiłku rąk, ale przede wszystkim wytężenia umysłu. Biurokracja z tej recepty nie korzysta, ma procedury. W dodatku głównym celem aktywności urzędniczej jest dupokrytka, jak to w jednym ze swych felietonów przypomniał profesor Jan Winiecki, a jej sposobienie stoi w całkowitej sprzeczności z wszelką inicjatywą. Kiedy więc program komputerowy się stał, ale nie całkowicie, wszystko się wysypało. Musiało.
 
Prymat interesu swej partii nad narodowym ujawnili też politycy PiS i SLD. Kiedy się nadarzyła okazja do zaszkodzenia Platformie ruszyli do ataku nie zadając sobie trudu, aby sprawdzić przepisy. Poczynając od konstytucyjnych. Obwieścili więc konieczność zmiany składu PKW i powtórzenia wyborów. Potem dopiero im media przypomniały, że komisję tworzą nominaci najwyższych instancji sądowych, mimo że na ostatecznym dokumencie widnieje podpis prezydenta. Wybory zaś można powtórzyć tam, gdzie sąd ujawnił rzeczywiste nieprawidłowości. Oba więc postulaty obu opozycyjnych formacji się okazały sprzeczne z obowiązującym porządkiem demokratycznym i ich natrętne forowanie mogło być uznane przez wielu za wezwanie do anarchii.
 
Nic dziwnego, że się ludzie o głowach najbardziej słabo chronionych przed pożarem emocji porwali na siedzibę PKW. Tam, śpiewając wniośle, też fałszywie, na przemian z wygłaszaniem koszmarnych bzdur dawali pokaz uczuć dla Polski, depcąc jej prawa. Teraz dopiero się zorientowali politycy obu formacji, które przedtem ujawniły zupełny brak znajomości zasad i zakrzyknęli, że to anarchia. Kiedy zaś premier Kopacz im expressis verbis wytknęła niewłaściwość postępowania, porównali ją do Jerzego Urbana, osławionego rzecznika komunistycznych władz. To oczywiście nie będzie przez nich traktowane jako przemysł nienawiści, bo przecież tylko poseł Niesiołowski ma patent na jego podtrzymywanie.
 
Kto wygrał, a kto stracił? Wygranych chyba nie ma. Może poza PSLem, który stoi na uboczu, z wyjątkiem posła Kłopotka, ale jego wypowiedziami i tak nikt sobie nie zawraca głowy. Wygrali też ekstremiści, którzy znaleźli okazję do zaprezentowania się poza Marszem Niepodległości. Stracił PiS, bo nie dość, że ujawnił podobne preferencje do postkomunistów, to jego demagogia doprowadziła do wzmocnienia konkurentów na prawicy. Straciła PO, bo w opinii wielu się stanie winna urzędniczej niemożności. Straci SLD, bo wyczyny jego kierownictwa pozbawiły partię wiarygodności. I straciła Polska, bo znaczna część jej klasy politycznej się okazała marna nad wyraz a nade wszystko woluntarystyczna. Chociaż, polityka z ograniczonym PiSem i bez SLD nie wydaje się gorsza od obecnej, a nawet przeciwnie. Zaś ujawnienie prawdziwej twarzy biurokracji jest bezcenne.  
 
Danielle Darrieux, jedna z najznakomitszych gwiazd filmu nie przeczyła, że mężczyźni są od kobiet inteligentniejsi, zauważała tylko, że nikt nie słyszał aby którakolwiek z pań wychodziła za mąż, bo kandydat ma piękne nogi. Woluntaryści też są przywiązani do symboli i jawią dziecięcą wrażliwość. Ale nie wątpią w swój rozsądek.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka