Stary Stary
538
BLOG

Patos

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 16

 Dzisiejszy szczyt ma też uzgodnić ostateczną wysokość redukcji emisji CO2, przewidzianą do osiągnięcia przez państwa unijne po 2020 roku. Rzecz jest dosyć istotna, ze względu na globalną decyzję, jaka ma w tym względzie być w przyszłym roku podejmowana w Paryżu. Polska nie wyklucza weta jeżeli się nam nie uda uzyskać odpowiednich rekompensat kosztów, jakie tym razem niezawodnie poniesiemy w wyniku kolejnych ograniczeń. Trzeba tu przypomnieć, że nałożone na nas obostrzenia, obowiązujące do roku 2020 spełniliśmy stosunkowo łatwo, bo zmniejszając energochłonność posocjalistycznego przemysłu nie mieliśmy z tym specjalnych kłopotów. Teraz się ten handicap skończył i ponieważ 90% naszej energetyki przetwarza energię węgla to ceny prądu, bez tego wysokie u nas z powodu rezygnacji z rynkowych mechanizmów mogą dodatkowo wzrosnąć o 120%.

W podobnej sytuacji są wszystkie dawne demoludy, może nie wszędzie tak drastycznie jak my trapione wyrugowaniem rynku z cen energii, ale również niezdolne do przyjęcia nazbyt ambitnych propozycji ekologicznych ortodoksów. Węgry, Czechy, Słowacja, Rumunia, Bułgaria, Łotwa i Litwa gromadzą się zatem wokół Polski w nieformalnym sojuszu państw zainteresowanych łagodzeniem zamierzeń. Argument jednak, jakoby nasza gospodarka miała jeszcze status rynku wschodzącego nie jest już przyjmowany. Jesteśmy uznawani za  „potęgę ekonomiczną średniej wagi” [Financial Times]. Tylko zatem zręczna polityka daje szanse na osiągnięcie bez weta porozumienia, w wyniku którego wszystkie kraje uzależnione od węgla otrzymają środki na dotowanie prądu wytwarzanego w posiadanych elektrowniach.
 
Na to wszystko się nakłada obyczaj pisowskiej opozycji. „Władze mają święty obowiązek zawetowania tej decyzji o dalszym ograniczeniu emisji CO2. Nie ma innego wyjścia. Po wecie można podjąć dalszą debatę. Jeżeli nie zastosują weta, pójdą na daleko idące kompromisy, to nasze szanse na nadrobienie zaległości w stosunku do Zachodu zostaną poważnie ograniczone lub nawet wykluczone na długie dziesięciolecia. Albo władze go zawetują narażając się potężnym siłom, albo okaże się, że reprezentują kogoś innego, ale nie reprezentują Polaków” oświadczył wczoraj Kaczyński.
 
Takie spiskowe stanowisko znakomicie ułatwia argumentację Ewie Kopacz. Wystarczy zacytować tę piękną wypowiedź i uświadomić uczestnikom szczytu, że w wypadku odrzucenia polskich propozycji delegitymizacja naszego rządu może znaleźć posłuch u odbiorców energii, trapionych drakońskimi opłatami a kiedy do władzy by doszli beneficjanci takiego stanu rzeczy, to każde porozumienie w Unii zawiśnie na włosku. I to nic, że rzecz się wywodzi z dziecięcej zabawy w „ty musisz”, kiedy to brzdąc sobie wyobraża, że rządzi idącym obok kolegą nakazując mu …iść. 
 
Dziwne? U nas nie bardzo. To w końcu o nas pisał poeta:
"Kraj, gdzie za wiele umierano dla kraju.
Kraj, gdzie za długo „krew lali kaci”.
Kraj, w którym za dużo było ucisku i buntu.
Chory kraj.
Polska."
[Aleksander Wat]
 
Jest zatem wiele takich rzeczy, które gdzie indziej są niemożliwe a u nas zupełnie niewykluczone.  
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka