Stary Stary
1931
BLOG

Lekcja

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 49

 Mamy też polski odpowiednik przeprowadzenia ulicami Doniecka kolumny ukraińskich jeńców, wyzywanych i obrzucanych butelkami przez rozwścieczoną tłuszczę. Przedstawiciele Samoobrony, zdobni we flagi samozwańczych republik, donieckiej i ługańskiej demonstrowali w sobotę pod ukraińską ambasadą w Warszawie, w przeddzień święta narodowego Ukrainy. „Na pohybel oligarchom” - wołali. 

Dla naszych ultrapatriotów, uprawiających politykę historyczną i pamiętających niewłaściwe powiązania sprzed dziesiątek lat to musi być niebywale wręcz porażająca informacja. Dawni koalicjanci PiSu demonstrowali w sposób niewybaczalny, kompromitując także partię wartości. Kto się jednak jednoczył z ugrupowaniem, którego szef nie tylko był pensjonariuszem zakładu karnego, ale i profesorem czy doktorem honorowym moskiewskiego uniwersytetu ezoterycznego, admiratorem Władimira Żirinowskiego, czy nawet świadkiem praworządności białoruskich głosowań, nie może potem zabiegać o patent na cnotę. Teraz to przypomniano.
 
Jakoś tak się dzieje, że rozsypujące się partie wydają klony, pozostające stale w orbicie pryncypiów, z których wyrosły. Dotyczy to ugrupowań zarówno postkomunistycznych jak i postsolidarnościowych. Przedwczoraj przypomniano, że to bardziej ogólna reguła, dotyczy bowiem również organizacji innej proweniencji. Samoobrona wydała przecież z siebie również jakiś Związek Regionów, którego nazwa bezpośrednio nawiązuje do partii Janukowycza. 
 
Kompromitujące sojusze popadają w zapomnienie. Podobnie jak mezalianse. Do czasu, kiedy niezbyt wyrafinowany, nawet odtrącony już małżonek nie popełni kolejnej gafy. Kiedy to dotyczy niegdysiejszego koalicjanta, pamięć natychmiast przywodzi do świadomości egzotyczny skład wspólnego rządu, którego niektórzy, posługujący się charakterystycznym slangiem ministrowie byli uwikłani w seksualne skandale na poziomie zapyziałego przedmieścia, co im jednak nie szkodziło w politycznej działalności. Dopiero posądzenie ich o przynależność do układu zniweczyło kwitnące kariery pozastołecznych koneserów interesownej miłości.
 
Przypomnienie też podeptanej przez PiS zasady o szkodliwości wchodzenia w parantelę z „ludźmi o marnej reputacji” przywodzi na pamięć kolejną prawdę. Diabeł może być zbawiony, jak sugerował Leszek Kołakowski. Zło bowiem leży u podłoża poznania dobra, niezależnie od tego, że niszczy swego nosiciela. Rzecz jest szczególnie istotna w obliczu rosnącego przed wyborami poparcia dla partii wartości, obarczonej niezbyt budującą przeszłością. Może więc PiS odzyskuje dawną popularność właśnie dzięki ofierze, jaką z siebie złożył dla poznania wagi kompromitacji? 
 
Szkoda jednak, że przypomnienie zasad odbywa się kosztem zaprzyjaźnionej Ukrainy. Aliści wolność demonstrowania jest cenną wartością i Ukraińcy to na pewno zrozumieją.  
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka