Stary Stary
933
BLOG

Przesilenie

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 48

 Walka polityczna ma swój rytm i kieruje się podobnymi prawidłami jak wojna. Też mamy w niej wytężenie sił do ostateczności, cele polityczne do osiągnięcia, zasadę doprowadzenia przeciwnika do takiej sytuacji, w której kapitulacja jest dla  niego korzystniejszym rozwiązaniem. Wszystko zależy od tego z kim i o co się wojuje. Od celu politycznego. 

Kiedy się zatem walczy o władzę, nie ma innego wyjścia poza odebraniem jej przeciwnikowi. Kiedy się zamierza przeciwnika doprowadzić do korzystnej dla siebie decyzji, w grę wchodzi wymuszenie na nim pokoju. Czasem taka decyzja oznacza też pozbycie się z ulgą władzy przez politycznego konkurenta, jak w przypadku IV Erpe. Częściej chodzi tylko o wymuszenie uległości na oponentach. Tak się na przykład PiSowi udało nakłonić paru apostatów do powrotu czy odebrać „szable” PSLowi. Nowi zwolennicy zachowali apanaże, partia zaś przeobraziła niegdysiejszych buntowników w bezwolnych czcicieli, gotowych na każde skinienie.
 
Polityka przeżywa też okresy przestoju, podobnie jak wojna. Kiedy występują po wyborach, są powodowane albo zdecydowanym zwycięstwem jednej ze stron albo równowagą sił, prowadzącą do pata. Ten jednak jak w wojnie prowadzi do naturalnej przewagi strony, który wygrała batalię wcześniej i teraz zachowała władzę zdobytą przedtem. Taka bowiem sytuacja zmusza pretendenta do rządów do ofensywy w warunkach przegranej, w przeciwnym wypadku straci pozycje zdobyte za cenę znacznych wysiłków w trakcie wyborów. W takiej sytuacji jest teraz PiS. Musi coś zrobić aby do następnego rozstrzygnięcia przystąpić w lepszej kondycji.
 
O sile każdej ze stron biorących udział w wojnie decydują zasoby materialne i natężenie woli. W polityce jest podobnie. W walce międzypartyjnej można jednak determinacją nadrobić znacznie więcej jak w starciu armii. Tutaj bowiem motywacja ma dużo większe znaczenie. Jak zauważa Clausewitz wojna ma podłoże emocjonalne lub racjonalne. Pierwsze cechuje ludy prymitywne, drugie cywilizowane. Kiedy się zatem w wyborczej batalii odpowiednio przedstawi ohydę adwersarza lub korzyści ze zwycięstwa nie trzeba już własnych szeregów wyposażać w wymyślny sprzęt. Wystarczy argumentację dostosować do poziomu odbiorców.
 
O sile też decydują sprzymierzeńcy. Jak od zawsze wiadomo rzeczywistą władzę nad ludźmi mają ci, którzy rządzą ich ciałem, wolnością lub duszą, czyli medycy, prawnicy lub kler. Tu mamy odmienność od wojny. Pojawiły się bowiem regulacje, których nie sposób złamać. Prawników jako korporację od polityki  odcięto a lekarzom już nie można dać większych przywilejów. Obie więc grupy władców nie są skłonne jako całość stawać po określonej stronie. Zupełnie inaczej jest z duchownymi. Ich można łatwiej przekonać do siebie bo sami sobie nałożyli polityczne ograniczenia.
 
Z tego punktu widzenia wychodząc możemy zauważyć, że mamy teraz do czynienia z powyborczym przestojem, który PiS by chciał przełamać przez przypisywanie sobie sukcesu podczas wtorkowego głosowania nad immunitetem Mariusza Kamińskiego. Niewielka to chyba motywacja dla pobudzenia emocji w elektoracie. Również próby odgrzebywania Smoleńska niewiele tu chyba dadzą, bo od dawna to ograny już temat i nikogo specjalnie nie porusza. Kościół się przeobraził w wyniku ostatnich w nim zmian na najwyższych stanowiskach i mniej chyba będzie skłonny do tolerowania politycznych ekspozycji swoich duchownych. 
 
Wydaje się zatem, że znowu będą sprawiedliwi musieli grać rzekomą katastrofą ekonomiczną. W coraz trudniejszych warunkach, bo nawet niekorzystny trend demograficzny się jakby odwrócił. Dalej więc będziemy epatowani bezrobociem, które jednak też maleje. Pozostaje jeszcze nędza klasy pracowniczej. Tutaj jednak ten wstrętny Tusk nie tylko się zgodził na znaczące podniesienie płacy minimalnej, ale także ustąpił związkom górniczym tak dalece, że aż odwołali demonstrację w Warszawie.
 
Jedyne zatem co PiS może pocieszyć, to fakt, że nadal jest przez głównego konkurenta brany poważnie. Wbrew jego próbie zaprowadzenia u nas tureckich porządków. Szczęściarze. Bo to nie wojna jest polityką, prowadzoną innymi środkami a polityka ukrytą wojną. Bycie zaś wojownikiem, to zawsze zaszczyt.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka