Stary Stary
1040
BLOG

Socjotechnicy

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 37

 Związki ukarzą Warszawę za rzekome skąpstwo władzy. Sparaliżują miasto masową demonstracją, jeżeli rząd nie spełni żądań opiekunów ludzi niepełnosprawnych. Beneficjanci państwowej rozrzutności chcą w ten sposób przymusić fiskusa aby był szczodrobliwy również dla innych. I nie zamierzają oszczędzać pieniędzy… podatnika. Ci, którzy sami doświadczają dobrobytu w zamian za reprezentowanie “ludu pracującego miast i wsi” udają, ze zapałali słusznym gniewem i żądają najniższej płacy dla ludzi dotkniętych złym losem, aby oni też zaznali korzyści państwa opiekuńczego. 

Tyle tylko, że powszechny dobrobyt jest jeszcze daleko przed nami, tym dalej im bardziej gospodarka jest obciążana wydatkami socjalnymi. Nie tylko. Także dopłatami do związków zawodowych, partii politycznych, niepotrzebnej administracji czy wreszcie przywilejów emerytalnych dla grup pracowniczych, zatrudnianych na wygodnych posadkach, ale obok rzeczywiście ciężko pracujących ludzi. Nic dziwnego, że nie ma pieniędzy dla cicho siedzących i borykających się z nieszczęściem biedaków, skoro spaśni związkowcy mają za sobą tłumy, politycy i urzędnicy władzę, energetycy prąd elektryczny a górników piszpanny w kopalniach.
 
Po stronie kolejnych kandydatów do państwowego garnuszka stają oczywiście opozycyjni politycy. Nikomu z nich nie przychodzi do głowy, że łatwo jest zaspokoić żądania tych, którzy są rzeczywiście w potrzebie, odbierając tylko zapisane przezornie w ustawach sztywne dotacje dla nich samych. Także dla wielu innych. Bo państwowe pieniądze uciekają szeroką strugą w wyniku arcymarksowskiego przekonania, że się za pomocą drenowania gospodarki da sterować procesami społecznymi. Najweselsze, że na środki, do których populiści zgłaszają ustawiczne pretensje łożą także ich zwolennicy.
 
I zupełnie nie przypadkiem rzecznicy autorytaryzmu, czy ksenofobii są w pierwszym szeregu tych, którzy by chcieli rozbijać budżet. Opóźniać proces dochodzenia dochodów obywateli do średniego poziomu Europy. Bogactwo charakteryzuje przecież społeczeństwa otwarte. Takie, w których się ścierają wszelkie poglądy i idee a kapitał znajduje zastosowanie dla najlepszych pomysłów. Do nich nie należy odbieranie pieniędzy kapitalistom, którzy je zarabiają i rozdawanie żądającym, bo się im należy. Ci drudzy muszą je sobie zarobić, zatrudniając się u tych bardziej przedsiębiorczych. W tym jednakże celu nie można zmyślniejszych współobywateli pozbawiać zarobku i traktować jak złodziei. Przeciwnie, trzeba im ułatwiać rozbudowę gospodarki, czyli tworzenie miejsc pracy. I wtedy się znajdą pieniądze dla nieszczęśliwych. Nie z drenowanej gospodarki a dzięki silnej ekonomii.
 
Te pieniądze, o które teraz chodzi już by pewno były. Gdyby nie chciwość grup zawodowych, które opanowały kluczowe dziedziny gospodarki i w państwowych molochach próbują wszystkim narzucać swoje warunki, formułowane na zasadzie także przez nich wymyślonej sprawiedliwości społecznej. Wedle której ci, którzy mając silniejsze łokcie i mniej skrupułów zawłaszczają środki, jakie by mogły być wykorzystane na dobroczynność.
 
Mamy do czynienia z solidarnością sił pasożytujących na państwowym garnuszku, skierowaną przeciwko ogółowi dla zapewnienia nieszczęśliwym niewielkiej części tego, co pochłaniają one same. I jak zwykle najbardziej ucierpią niewinni. Tym razem znowu mieszkańcy stolicy. Też przecież jakoś ten reprezentują ten ogół, traktowany jak przysłowiowy frajer, obierany z pieniędzy i przeznaczony do porzucenia kiedy się okaże goły. Tyle, że drugiego nie bardzo wtedy znajdą. 
 
Pozostaje jeszcze Putin. On pomocy nie odmówi.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka