Stary Stary
1899
BLOG

Wodogłowie

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 83

 Dzień bez samochodu. Już od początku tygodnia był propagowany. Na jednym z najruchliwszych skrzyżowań w mieście też.  I to jak. Pojawia się zielone światło. Ruszam po to aby natychmiast hamować bo przed zderzakiem mi wyrósł policjant na motocyklu, wywijający lizakiem. Wszystkie spuszczone przed chwilą ze smyczy auta na pasach obok robią to samo.  Motocyklista wachluje lizakiem i nic się nie dzieje. Dopiero po dłuższej chwili się pojawia z lewej migocący światłami radiowóz a za nim w tak samo ślimaczym tempie kilkunastu fanatyków na rowerach jedzie całą szerokością trójpasmowej jezdni. Wloką jakiś napis o dniu bez samochodu. Zdrowia w tych spalinach niecierpliwie gazowanych silników zatrzymanych samochodów szukają. Nic dziwnego, że rak płuc tak straszliwie szaleje. Nic dziwnego, że tak wolno jadą. Energiczniej nie wydolą. Bo samochód to grzech wobec środowiska.

To tak jak z seksem. Też grzech. Nawet uświadomienie o nim, nie mówiąc już o antykoncepcji. Chyba, że się go uprawia dla prokreacji, w legalnym bo zarejestrowanym związku. Z niewiastą, która wszakże tracąc w wyniku tego  dziewictwo staje się kimś gorszym. Jeżeli nie czymś zgoła. I tak zresztą, jeżeli jest prawomyślna wszedłszy  w związek traci zdolność nawet do wyzwolenia się z papilotów. A to z powodu konieczności nieustannego trzaskania garami w kuchni. Bo gdyby się z tego wyrwała stałaby się ofiarą postępu, wszystkich ludzi przywodzącego do zguby. Przede wszystkim zaś uwolnione od papilotów i garów kobiety narażającego na pożądliwość mężczyzn, co odziawszy się w samochody wabią je nieodpartym warkotem motorów, o których każdy miłośnik tradycji, roweru czy cnót wszelakich nie powinien mieć najmniejszego pojęcia.
 
Próbują nas osaczyć ortodoksi starający się nam wmawiać, że postęp prowadzi do samozniszczenia. Powinniśmy go porzucić bo powymieramy z głodu, podusimy się spalinami, zginiemy pod tonami śmieci. Bo człowiek jest ich zdaniem zbyt głupi aby się uwolnić od niedogodności, które na każdym etapie naszego rozwoju inspirowały nas do podejmowania kolejnych wysiłków dla poprawy naszego życia.
 
Każą się nam cofnąć. Do jakich czasów? Do tych w których ręcznie trzeba było sobie sukno na kapotę uklepać? I jedną latami nosić nie piorąc broń Boże bo się zniszczy? Do wieków, w których się skąpo spożywało nadpsute z powodu braku konserwantów i rozgotowane na papkę dla niedostatku zębów jadło? W których brud i pasożyty były takim samym utrapieniem ludzi jak teraz powszechnie eksponowana głupota? Tak, tak, ta właśnie, która nam wmawia, że się wyzwolimy z biedy kiedy odbierzemy przedsiębiorczym efekty ich pracy oddając je biernym. Bo równi jesteśmy, to z zaradnych mamy uczynić niewolników. Mamy więc powrócić do czasów, kiedy najbłahsza choroba mogła być powodem śmierci? Wtedy nie było nawet rowerów ale do uprawiania seksu się nikt nie przyznawał. Bociany dzieci przynosiły albo się rodziły w kapuście.
 
Miasta, sklepy i fabryki, nawozy sztuczne, biotechnologię i elektronikę stworzyliśmy nie po to aby się rzesze idiotów - skwapliwie zresztą korzystających ze wszystkich tych dobrodziejstw współczesności - miały na co oburzać. Aby nam fanatycy mogli wmawiać, że nasze osiągnięcia a i to co daje radość i bodziec do pracy bo przynosi również potomstwo jest narzędziem zguby. No i że ponad połowa z nas, kobiety, to w istocie istoty niższe. Ponieważ zaś są oczywistą częścią całej ludzkości, to ona też jest jakoś tam podlejsza? Od siebie samej?
 
Świat nie stoi na głowie ale uporczywie jest na tę pozycję spychany. Wczoraj jakby bardziej.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka