Stary Stary
1100
BLOG

Kiełbasa

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 45

 Taktyka salami to stosowana w czterdziestych latach ubiegłego wieku metoda zdobywania przez komunistów władzy w późniejszych demoludach. Ujawnił ją i opisał Rakosi, węgierski stalinowski  gensek, już po owocnym wykorzystaniu. Polegała ona na początkowym pozornym akceptowaniu konstytucji państw przeznaczonych na łup i ostatecznym zdobywaniu władzy za pomocą wyborczych oszustw. Przede wszystkim zaś obietnicy wprowadzenia państwa ludowego. Następnym etapem taktyki było przejmowanie lub rozbijanie struktur administracyjnych owładniętego już kraju, infiltracja organów ścigania i wojska a wreszcie włączanie do komunistycznych partii organizacji socjalistycznych połączone ze skłócaniem i rozbijaniem pozostałych stronnictw. Równolegle pod niedookreślonymi hasłami, jak walka z kolaborantami czy z reakcją niszczono inteligencję, ogłupiająca zaś lud propaganda zastraszała i dzieliła lub marginalizowała politycznych przeciwników.

Pamiętamy wszyscy IV Erpe. Władzę w niej osiągnięto po nieprawdziwej zapowiedzią POPiSu za pomocą wyborów wspomaganych obietnicą wprowadzenia Polski solidarnej. Potem już było obsadzanie swoimi ludźmi także tych wszystkich struktur administracji, które miały być od polityków niezależne. Najefektowniej tak postąpiono z KRRiTV. Kontrwywiad w wojsku obsadzono harcerzami, stworzono własne CBA. Przez cały czas trwały w środowiskach inteligenckich czystki kamuflowane bądź to lustracją - także Zyta Gilowska była jej ofiarą - bądź walką z korupcją czy agenturą WSI. O zwyczajowym już przejęciu spółek skarbu państwa czy administracji rządowej nie ma co wspominać, robią to wszyscy. Propaganda huczała od coraz to nowych “porażających” odkryć a wyrywani ze snu i okuwani kajdankami przed kamerami lekarze dawali świadectwo energii nowych włodarzy i ich gorliwości w ściganiu “układu“.
 
Cała ta taktyka była początkowo skuteczna dzięki tkwiącej w pamięci wyborców afer poprzedniej ekipy rządzącej, które wstrząsnęły Polakami tak bardzo, że się godzili na rządy Kaczyńskiego byle tylko na nowo nie doświadczać arogancji grupy trzymającej władzę, chciwości różnych prominentów gierkowskiej jeszcze proweniencji lub ich nie mniej pazernych epigonów. Dano wiarę konieczności szarpnięcia Polski cuglami jak to postulował późniejszy bojownik o luźną szafę dla przewożonej w niemieckim samolocie salopy swej małżonki. Nie chcieliśmy tkwić w kleszczach prowincjonalnych sitw, którym błędnie przypisywaliśmy nie parafialną a postkomunistyczną naturę. 
 
Nowa, tworząca IV Erpe ekipa nie miała za sobą sowieckich bagnetów ale się nie bez sukcesu starała je zastąpić protekcją Radia Maryja. Po stronie nowej rewolucji stanęli też ochoczo niektórzy intelektualiści, jakoś się nie odnajdujący bez ideologii, odebranej im w 1989 roku wraz z komuną nadającą się do wielbienia lub zwalczania. Obwieściwszy radośnie, że polski żubr jest właśnie kąsany twórczo w dupę oddali swe pióra i umysły nowej władzy. Jako się rzekło propaganda huczała. Narodowo, katolicko, lewicowo acz z  prawicową fasadą.
 
Aliści po dwóch latach taktyka salami zawiodła. Głównie dlatego, że się PiSowi nie udało przejąć Samoobrony i LPRu. Te dwa ugrupowania przestały właściwie istnieć ale ich parlamentarzyści nie byli przed kolapsem wspólnego rządu dostatecznie przez propagandę przygotowani do tego aby porzucić swych wodzów i zapisać się do jedynie słusznej partii. Zawiedli pisowscy inżynierowie dusz. Przywódców “przystawek” też się zresztą nie udało uwikłać w pokazowe procesy mimo usiłowań tropiącej stale CBA jak to potem w przypadku Leppera przyznał Kaczyński. Też zawiodło. Niezbędne już w takim razie nowe wybory musiały PiSowi przynieść klęskę.
 
I teraz pozostał Kaczyńskiemu legion publicystów, podtrzymujących poparcie żelaznego elektoratu. Jak niefortunni zwolennicy wieszczycieli fałszywego końca świata nie mają w sobie dość siły aby się przyznać do niewczesnego zauroczenia grubo szytym mitem o zniewoleniu ludu. Propagują teraz smoleńskie mgły czy inny hel w trosce o własną, źle pojmowaną ambicję mając cichą nadzieję, że jakoś do emerytury dociągną. Przecież ich protektor sobie nieźle radzi mimo kolejnych klęsk wyborczych. Ich gorliwość musi wzmagać świadomość, że własnymi zaniedbaniami się przyczynili do wyborczej klęski Prawa i Sprawiedliwości w 2007 roku.
 
A PiS już nigdy władzy nie osiągnie. Nie tylko z powodu braku dostatecznej liczby głosów ale dlatego przede wszystkim, że się nikt nie zdecyduje na zawarcie z nim koalicji. 
 
Już nigdy. Salami bowiem po raz trzeci już aplikowane najbardziej nieostrożnym politykom do gustu nie przypadnie.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka