Stary Stary
1498
BLOG

Dysputa

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 59

 Kaczyński nie potrzebuje debaty telewizyjnej. On jej nawet musi uniknąć. Nie dlatego, że straci zwolenników. Przecież skutecznie ich wytresował lejąc w ich serca miód przekonania, że to nie bierność intelektualna czy fizyczne lenistwo a fakt pozostawania poza układem jest przyczyną ich materialnych, towarzyskich czy zawodowych kłopotów. I teraz, niezależnie od tego co powie czy jak to wyrazi zawsze będą przewracać oczami z rozkoszą wywołaną zwyczajnym odruchem Pawłowa. I będą się sycić lubym przświadczeniem, że nieudacznikami jednak nie są. On musi zapobiec temu aby Tusk nie ukazał swoim zwolennikom groźby wprowadzenia do władz ludzi, których Kaczyński by w trakcie debaty musiał zaprezentować.

SLD zaś, Napieralski - przepraszam, musi w tej debacie uczestniczyć aby pokazać, że w ogóle istnieje. I to dlatego Kalisz - on będzie beneficjantem - występuje z tą samą pasją z jaką niegdyś psuł administracyjną reformę Buzka, optując za mnożeniem województw, siedzib urzędów marszałkowskich, dublowania kompetencji czy dodawania powiatów. I wywijając sprzeciwem stojącego za nim prezydenta, wspieranym zaciekłością integrystów i innych cudotwórców w AWSie. I ostatecznie Tuskowi będzie na tym zależeć aby SLD do debaty dopuścić bo ta partia się również wyzbyła indywidualności na korzyść nieświadomych rzeczy facecjonistów o poziomie parafialnych wodzirejów. I podobnym wizerunku.
 
Na swój udział w debacie liczy także PSL, który swoim zwolennikom w terenie musi uświadomić korzyści płynące z posiadania reprezentacji w centralnych władzach państwa.  Stąd takie natężenie falseciku Kłopotka, jak zwykle wyrywającego się ze swoją klatą przed szereg aby przypadkiem go nie pominięto. I również się PSL doczeka swego uczestnictwa w tym debatach bo jego siła wyborcza wzmacnia pozycję Platformy.
 
Jeżeli tak, to wszystkie partie, które zarejestrują ogólnopolskie listy wyborcze wezmą w telewizyjnych dyskusjach udział. Wyjątkiem jednak będzie PiS. On się obrazi. Zbojkotuje wszelkie debaty. I bardzo słusznie. W ten sposób znowu pobudzi żółć w swoich zwolennikach i utwierdzi ich w przekonaniu, że siedzą w oblężonej twierdzy. Najważniejsze jednak, że wyborcy nie obejrzą nabzdyczonych kandydatów na ministrów w rządzie premiera Kaczyńskiego. Nie usłyszą ich argumentów, zawsze powalających niezrozumieniem istoty sporu. Nie dotrze do nich bezmiar populizmu, bezczelna demagogia tradycyjnie prezentowana przez PiS jako oczywista oczywistość. Będzie można rozsiewać złudzenie, że istnieje siła polityczna niecnie wciskana w kąt przez nikczemne porozumienie reszty a pełna dobra, jasności i zdolna wszystkich sprawiedliwych uszczęśliwić. Przynajmniej zaś nie zaszkodzić zabieganym za swoimi sprawami ludźmi.
 
Moim przeto zdaniem będziemy mieli serię telewizyjnych debat, bez udziału Prawa i Sprawiedliwości, które po staremu będzie zza węgła miotało syczącymi spotami. Alternatywą jest debata dwóch największych partii i najprawdopodobniej okładanie się trumnami, krzyżami, półkami hierarchii na podwórkach peerelowskich willi. 
 
Tertium non datur.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka