Stary Stary
678
BLOG

Oczekiwania

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 16

 Inflacja w maju była największa od dziesięciu lat. 5% rocznie. Po raz pierwszy od dwóch lat w kwietniu wzrosły jednostkowe koszta pracy w przemyśle. Wzrost płac jest tam szacowany na 5,8%. Stopy procentowe zaś NBP są w pobliżu długookresowej średniej, stosunkowo niskie. Analitycy wróżą ich podniesienie jesienią. Elżbieta Chojna-Duch z Rady Polityki Pieniężnej stwierdza, że zasadna jest stabilizacja stóp na obecnym poziomie. Wzrost cen spowodowała bowiem drożejąca wiosną żywność, wyższe ceny w restauracjach i hotelach, silniej też niż się spodziewano podrożały odzież i obuwie. Należy się teraz spodziewać według pani Chojny-Duch spadku inflacji od czerwca by w ciągu 12 miesięcy osiągnęła 2,5%. Mamy więc z jednej strony optymizm Rady Polityki Pieniężnej z drugiej możemy zaobserwować radosny pesymizm opozycyjnych środków przekazu wieszczących  rychły a dla nich szczęśliwy krach naszej gospodarki. Titanic wszak spłonął, zatonął czy jakoś tak, wraz ze starym, niepotrzebnym człowiekiem, który to ostatnio głosił?

Tymczasem się okazuje, że presja inflacyjna jest silnie wzmagana przez związki zawodowe. Te bowiem mnożą żądania. Mają powody. Najlepiej zarabiający w górnictwie węglowym bonza dostał w ubiegłym roku 190 tysięcy złotych. Kwalifikacje, odpowiedzialność - widać przecież przy każdej płonącej oponie. Szef zaś górniczej spółki, odpowiadający za wszystko własnym majątkiem: 246 tysięcy. W kopalnictwie miedzi jest to odpowiednio więcej, związkowcy otrzymują do 265 tysięcy złotych rocznie. Tam jednak bonzowie bywają członkami rady nadzorczej. Pracują. W takiej sytuacji nie dziwi ich presja na podnoszenie płac podległych im ludzi - muszą przecież jakoś uzasadniać swoje istnienie. Za tym idzie wzrost kosztów i cen w przemyśle. Kto płaci? Przemysłowcy oczywista oczywistość.
 
Wydawało by się, że PiS, największa partia opozycyjna zechce jakoś przy pomocy swego programu zapobiegać temu, co nam według niej grozi, zatonięciu. Tymczasem w zapowiadanym przez siebie programie wyborczym zapowiada program rozwojowy dla samorządów oraz wsparcie dla przedsiębiorców poprzez zwiększenie kontroli nad urzędami ingerującymi w pracę firm. Poza tym likwidację NFZ ale powiększenie wydatków na ochronę zdrowia. Czyli w istocie pomnożenie kosztów funkcjonowania państwa, co musi pociągnąć wzrost podatków a zatem przy biernej postawie RPP spotęgowanie inflacji.
 
SLD zaś ma inne problemy. Miejsca na listach wyborczych. Szczególnie dla zapomnianych nieco panów: Czarzastego, Jaskierni, Dyducha, nie wspominając Millera czy Oleksego.  I nad tym się teraz z troską pochyla zawsze zresztą nieco skłoniony Przewodniczący. 
 
Jakoś się tak rozbiegają propagandowe kierunki działania opozycji od ich rzeczywistych poczynań. I to jednakowo w obu lewicowych partiach. Jedynie związki zawodowe osiągają jakąś efektywność, co się pięknie odbija na ich własnych sukcesach ekonomicznych. Bo przecież bliższa jest koszula ciału.
 
A państwo? Daje sobie radę. I całe szczęście.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka