Stary Stary
3107
BLOG

Rokitnianie

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 81

 Spotkanie Tuska z szarpidrutami wypadło znacznie lepiej niż by się można było spodziewać. Może to za sprawą Marcina Mellera, który nie tylko się na tę okazję ogolił ale chyba nigdy nie oglądał Rymanowskiego czy nawet Morozowskiego albo Sekielskiego, twórców kanonu współczesnego dziennikarstwa konfrontacyjnego w TVN. Wskutek tego nie oglądaliśmy czegoś na wzór kąsania się Tuska z Girzyńskim czy Brudzińskiego z Niesiołowskim, jak to podczas rozmowy określił Zbigniew Hołdys.

Jak się okazało artyści mają Platformie za złe, że jest taka jak inne współczesne partie, że drogi nie są budowane i remontowane w takim tempie jakiego by sobie życzyli, że nie ma jednomandatowych okręgów wyborczych wreszcie. Wspominano też o Smoleńsku. Przyłapać się dał Tusk na tym, że nie panuje nad rozrostem administracji. Nic według niego przeciwko niej nie pomaga. I jeszcze Hołdys mu wykrzyczał, że zbudowano tysiące stadionów i żadnego domu kultury.
 
Z długiej rozmowy wynika, że nie tylko “głupi polski lud” ma postawy roszczeniowe. Mają je także celebryci. Może głównie ci, którzy się stosują do mody komponowanej przez Nelly Rokitę ale jednak. Wyrażają to równie emocjonalnie i tak samo… bezrefleksyjnie - bo przecież tylko pospólstwo się zachowuje bezrozumnie. 
 
Swoją drogą, to znamienny jest rozrost administracji. Ograniczanie jej kompetencji się nie bardzo udaje, mechaniczne zmniejszanie liczby etatów może być niekonstytucyjne, zamrażanie płac również nie wychodzi. Wydaje się, że koniecznie trzeba uchwalić ustawę o dołączeniu nakładów na administrację do innych sztywnych wydatków państwa i określić je nie jako odsetek od PKB ale kwotowo. Najlepiej w euro. Przecież z rakiem się też najlepiej walczy odcinając go od dopływu pożywienia. Ale, kto się na to zdecyduje.
 
Jednomandatowe okręgi wyborcze nie są panaceum na bolączki partyjnictwa. Niosą za sobą równie albo bardziej groźne niebezpieczeństwo politycznego sukcesu populistów, z takim skutkiem jak dwukadencyjne przekształcanie przez wybrańca ludu Szczecina w parafialny grajdoł. Wzdraganie się przed takim sposobem wybierania parlamentarzystów ma jednak wszelkie symptomy braku zaufania do wyborców, podobne do tych, które skutkują rakiem biurokracji czy omnipotencji władzy.
 
Spotkanie było więc ze wszech miar korzystne. Stanowi znakomity przykład politycznej debaty. Nie tak wyrafinowanej merytorycznie jak ta, którą zaprezentował Leszek Balcerowicz ale równie pasjonującej. I przede wszystkim inspirującej do refleksji.
 
Mamy więc drugi już przykład, że tam gdzie nie ma rzeczywistej opozycji politycznej tworzy się ona spontanicznie wokół naukowców, artystów. Samorzutnie się więc u nas komponują elementy nowoczesnej demokracji, w której przeciwnikami władzy nie są obłąkane nienawiścią potencjalne rezuny a ludzie zatroskani o wspólny los, dostrzegający alternatywne rozwiązania dla tych, które proponują włodarze.
 
To bardzo optymistyczna konkluzja.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka