Stary Stary
496
BLOG

Skuteczność

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 18

 Dzisiejsze doniesienia ze świata najbardziej prestiżowych u nas profesji uzasadniają chyba znaną dosyć tezę: im bardziej się wypowiadamy w swoje sprawie, tym mniej jesteśmy obiektywni.

Artur Ekert, polski fizyk  jeszcze w 1991 roku opracował pewny sposób na tajne przekazanie odbiorcy składającego się z serii przypadkowych liczb klucza do szyfrogramu. Dzięki temu można absolutnie bezpiecznie utajniać depesze. Rzecz wykorzystuje kwantowe splątanie cząstek elementarnych. Kiedy jedna z nich wykazuje jakiś przypadkowy stan energetyczny druga, splątana z nią naśladuje go jakimś innym, ściśle określonym stanem. Czytając je można za pomocą znanego algorytmu wyznaczyć każdorazowy klucz do kodu, mimo że się on zmienia przypadkowo w każdej literze przekazywanego tekstu. Kłopot tylko w tym, że splątanie mógł rozerwać szpieg, podsłuchujący komunikat. Wprawdzie za cenę ujawnienia próby ale jednak. Ostatnio grupa polskich fizyków pracujących w ramach Narodowego Laboratorium Technologii Kwantowych eksperymentalnie wykazała, że do kryptografii można wykorzystywać też cząsteczki niedoskonale splątane. I znowu nieszczęśni szpiedzy mają kłopot. Tym razem chyba nieusuwalny.
 
Niedawno mogliśmy w telewizji oglądać lekarzy demonstracyjnie spożywających wielkie ilości leków homeopatycznych  dla udowodnienia, że nie powodują one żadnych efektów ujemnych. Dowód miał służyć uświadomieniu wszystkim, że skoro się tymi lekami nie można otruć to i wyleczyć się nie da. Homeopaci, też lekarze odpowiadają, że brak ujemnych skutków u demonstrujących tak kontestatorów homeopatii  nie wynika z nieskuteczności ich leków a z tego, że przekazują one organizmowi jedynie sposób samodzielnego zwalczania choroby. Wzmocnienie przekazu nie może więc szkodzić. Na tym właśnie według nich polega potęga metody homeopatycznego leczenia, że się obchodzi bez substancji czynnych. I nadal nie wiadomo, dobre są te leki czy nie.
 
Karta Nauczyciela była kilkakrotnie kontestowana, wykazywano jej absurdy, dowodzono szkodliwości. Szczytowym “osiągnięciem”, jakie umożliwiła było uratowanie przed wywaleniem z pracy “nauczycielki“, która swoim uczniom wmawiała jakoby Krzysztof Kolumb był polskim naukowcem, który pierwszy opłynął kulę ziemską. Teraz samorządowcy podjęli próbę poprawienia Karty. Ma dotyczyć wyłącznie nauczycieli pracujących “przy tablicy”, wydłuża czas pracy do czterdziestu godzin tygodniowo, skraca urlop z 78 do 52 dni w roku i umożliwia awanse nie za staż a tylko za osiągnięcia. I znowu do walki staje odwieczny związkowiec, Sławomir Broniarz. Podnosi oto niewłaściwość zajmowania się przez samorządy tym, na czym się nie znają i za co nie odpowiadają. Ma to jednoznacznie przesądzać o błędności projektu. 
 
Jak widać, wszędzie jesteśmy tacy sami. Bliższa koszula ciału. W polityce zaś? Najmniej prestiżowej. Szczególnie chyba.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka