Stary Stary
540
BLOG

Barbórka

Stary Stary Rozmaitości Obserwuj notkę 11

 Barbórka w śniegu. I mrozie. Poranne przemarsze górniczych orkiestr dętych przez przykopalniane osiedla będą dzisiaj, czy raczej już były nie lada wyczynem. Bo to i powietrze ostre bardzo i jezdnie śliskie, rytm łatwo zgubić. Przy tym galowe, mundurowe płaszcze nie bardzo są chyba do mrozu dostosowane.

Barbórka. Bo górnik, to ktoś. Ma prestiż, zarobki, przywileje. I stres. Praca w zagrożeniu, wynikającym przede wszystkim z nieprzewidywalności zachowania się górotworu. Poza tym ciemno, mokro, zimno na płytszych poziomach, gorąco na głębszych, pył, hałas, gazy. Wałbrzyskich górników można było natychmiast odróżnić od zwykłych śmiertelników. Po oczach. Miękki tam węgiel osiadał na rzęsach i dawał się zmywać dopiero po kilku dniach od pobytu na dole. Mężczyźni wyglądali tak jak by sobie oczy podkreślali kredką. A mimo to mieli poważanie.
 
Barbórka więc. I władze wszelakie się do górników umizgujące. Oficjele, z wielką szkodą dla powagi urzędu przywdziewający górnicze czaka, wywijający honorowymi szpadami, połyskujący kroplami potu okrywającymi gubernatorsko krągłe oblicza po wytężonej mowie. I komunały lejące się z głośników, ambon, powypisywane na pokazywanych jeszcze tu i ówdzie transparentach.
 
Barbórka. Występy zespołów śpiewaczych czy artystów sprowadzonych na tę okazję do osiedlowych kin czy remiz. I karczmy piwne, jadło, napitki, śpiewy, radość.
 
I po Barbórce. Zwykła codzienność. Wczesne przebudzenie, jakaś boleśnie nadepnięta zabawka dziecięca w przedpokoju (znowu nie schowali, cwaniaczki) śniadanie zjadane pośpiesznie, z roztargnieniem przyjmowane żonine przestrogi. Potem przenikający chłód przedświtu, łaźnia, nadszybie, zbytki i przechwałki młokosów, zjazd. Po pracy jakieś zajęcia domowe, przekomarzania z dziećmi, czasem kino z rodziną, nieraz i piwo z kolegami.
 
I tak cały rok, z przerwą na urlop. A potem święto i ponowne wysłuchiwanie, że się jest kimś nadzwyczajnym. I każda tona to… I wszystko jak poprzednio. Tylko jakoś bardziej to znane. 
 
Chociaż, te poranne zabawki dziecięce gdzieś spod stóp jakby znikają. To i może się ta codzienność jakoś kończy?
 
I się uda przetrwać w przekonaniu, że się nie jest nikim nadzwyczajnym?
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości