Stary Stary
1569
BLOG

Kawał

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 83

 Anna Fotyga i Antoni Macierewicz mają się w związku ze swoim smoleńskim dochodzeniem niebawem udać do USA aby tamtejszym politykom opozycji … nie bardzo wiadomo co. Jeżeli będą się tam skarżyć na rząd, którego bierność w sprawie Smoleńska stale u nas podnoszą, to bylibyśmy świadkami osobliwości w wymiarze historycznym. Witold Waszczykowski utrzymywał jednak wczoraj, że nie o to tutaj chodzi. Była szefowa MSZ i niegdysiejszy minister spraw wewnętrznych oraz wiceminister obrony narodowej  udają się tam według niego po to aby amerykańskim ekspertom katastrofę przedstawić i wysłuchać ich opinii w tym względzie. Nasi są więc według nich niewiarygodni, bo rządowi a przy tym zwlekają, czekając rzekomo na oficjalne ustalenia.

Prześladowany jego zdaniem przez nasze sądownictwo Andrzej Lepper wielokrotnie zapowiadał swoje odwołanie do Straburga. Robił to nawet w czasach, kiedy był zdecydowanym eurosceptykiem. Podobnie zresztą postępował Łyżwiński a i skazany za wysypywanie zboża Filipek również. Czyli to jakaś taka moda pośród elit pisowskiej jeszcze władzy, aby się na niezależne instytucje swego państwa skarżyć obcym.
 
Ale to chyba sprawa mentalności. Za peerelu bowiem krzywdzony swoim zdaniem przez “derekcję”, bo niesprawiedliwie przyłapany na przykład na pijaństwie pracownik  skarżył się na swój los komitetowi partyjnemu. I na ogół uzyskiwał zadowalającą go opinię, z którą się jego kierownictwo nie mogło spierać. Wielką się to więc szkodą kończyło dla autorytetu nazbyt zasadniczego przełożonego i radością kolegów od kieliszka. Ten mechanizm działa widać u nas dalej. Może tylko Lepper był bardziej praktyczny. Groził jednak uznawanym przez Polskę sądem. Ale też nie tylko był zwykłym ministrem lecz i wicepremierem. No i peerelowskim nomenklaturowcem. Wiedział więc więcej.
 
Łatwo sobie wyobrazić przebieg rozmowy z amerykańskimi ekspertami.
- Do jakiej wysokości się mógł wasz samolot zniżać bez widoczności ziemi - zapyta najważniejszy, niczym nasi odwiedzający Amerykę bywalcy anglosaskim zwyczajem wtrącając przeciągłe “aaa” pomiędzy co drugie słowo.
- Do stu dwudziestu - padnie zwięzła odpowiedź.
- A do jakiej się zniżył?
- Do dwudziestu.
- Aaaa - odpowie znacząco ekspert. 
I będzie to o co chodziło. Bo się takich rzeczoznawców rozumie bez zbędnych słów.
 
I tak powstanie za oceanem kolejna dykteryjka o Polakach. Ale też jakoś  “jokes about polish people” ostatnio jakby przycichły.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka